133. Czy social media są szkodliwe i trzeba ich zakazać?
Świat bez Facebooka, Instagrama czy TikToka byłby wolny od problemów. Rządziliby nami sami rozsądni politycy. Nastolatki byłyby szczęśliwe, a my nie tracilibyśmy czasu przed ekranem.
Obserwując dyskusję na temat social mediów, można odnieść wrażenie, że odpowiadają one za wszystkie plagi i problemy społeczne tego świata. Uzależnienia, dezinformacja, depresja, „bańki informacyjne”… wystarczy zakazać SM (albo przynajmniej ograniczyć ich popularność), a nasza codzienność stanie się o niebo lepsza.
Czy rzeczywiście?
Jasne, SM mają wady i warto je dostrzegać. Oczywiście, SM są prowadzone przez korporacje, których głównym celem jest zysk, więc trzeba patrzeć im na ręce. Tak, były w przeszłości dowody na to, że mądre regulacje są potrzebne. Jednocześnie w ostatnich latach głos mają prawie wyłącznie krytycy, którzy zdążyli już oskarżyć SM o prawie wszystko.
Od kilkunastu lat obserwuję branżę od środka. W pewnym momencie zacząłem mieć poczucie, że to co wiem o social mediach, w żaden sposób nie zgadza się z tym co się o nich mówi. Dlatego chciałbym przedstawić bardziej zbalansowaną i – mam nadzieję – zdroworozsądkową perspektywę. Myślę, że przyda się inny głos dla równowagi.
UZALEŻNIENIA I DOPAMINA
Podstawowy zarzut wobec social mediów to ich „dopaminowe” mechanizmy, które mają prowadzić do uzależnień. Scrollowanie jest przedstawiane jako czynność nie do odparcia, tym bardziej że treści są nam serwowane przez algorytmy, które znają nas na wylot.
Pytanie czy jest w tym coś faktycznie nowego.
Tak, przewijanie SM może być wciągające. Podobnie jak bezmyślne przerzucanie setek kanałów TV, w nadziei że może trafi się na coś ciekawego. Albo oglądanie trzech sezonów serialu na Netflixie pod rząd (jeszcze tylko jeden odcinek…). Albo klikanie w kolejne clickbaitowe nagłówki na portalu internetowym. Albo granie w gry wideo (ile tam jest mechanizmów dopaminowych!).
W s z y s t k i e media zabiegają o naszą uwagę i chcą nas zatrzymać na jeszcze chwilę dłużej. Trudno spodziewać się, że w przypadku społecznościowych będzie inaczej.
Czy więc ze względu na „demoniczne” mechanizmy social mediów powinniśmy gremialnie skasować konta? Każdy ma takie prawo, ale kasowanie kont w social mediach pod wpływem artykułu przeczytanego na innym portalu internetowym, jest jak odstawienie napojów owocowych pod wpływem producentów napojów gazowanych.
Poza tym dopamina tak naprawdę jest nam potrzebna i sam fakt, że social media mogą powodować jej „wrzuty” nie daje prawa, by automatycznie mówić o uzależnianiu. („Dopamina to cząsteczka krytycznie ważna dla prawidłowego funkcjonowania mózgu (…).wyrzuty dopaminy i aktywowanie układu nagrody, to jeszcze za mało, żeby mówić o uzależniających właściwościach.” – dr Damian Parol (1))
BAŃKI INFORMACYJNE
Jeszcze ciekawiej robi się, gdy krytycy wytaczają ciężkie działo: „social media są szkodliwe, bo w przeciwieństwie do tradycyjnych mediów, zamykają użytkowników w <<bańkach informacyjnych>>”.
Słyszeliśmy to setki razy. Na pozór argument wydaje się logiczny, bo algorytmy faktycznie dostosowują treści do naszych preferencji.
A jednak jest odwrotnie: badania (m.in. Oxfordu (2)) pokazują, że osoby korzystające z mediów społecznościowych są „narażone” na większą różnorodność opinii, niż te, które korzystają z mediów tradycyjnych.
Co jest zresztą logiczne. Kto jest tak naprawdę zamknięty w szczelnej bańce: widz TVN/TV Republika, czy użytkownik Facebooka? Czytelnik Wyborczej/Do Rzeczy, czy osoba korzystająca z Instagrama? Kiedy ostatnio „algorytm” drukowanego wydania dowolnego dziennika „wyświetlił” czytelnikom coś co mogłoby zaburzyć linię redakcji?
Algorytmy faktycznie mają tendencję do pokazywania treści, które nas interesują. Zawsze jest jednak szansa, że wyświetli nam się materiał z innej „strony barykady”. W tradycyjnych mediach nie ma żadnej.
Co więcej: social media mają wbudowane mechanizmy przebijania „bańki”, których gdzie indziej brak. Ciągłe scrollowanie ma wady, ale pozwala też odkryć nowe tematy, profile, treści, o których nie mieliśmy pojęcia. Komentarz pod postem opublikowany przez znajomego oznacza, że post może wyświetlić się też nam. Wyszukanie czegokolwiek powoduje wyraźne przetasowania w algorytmie, więc łatwo z „bańki” wyjść (IG i TT są coraz częściej narzędziami wyszukiwania, szczególnie wśród młodych ludzi).
Bez wątpienia: w naszej naturze jest chęć otaczania się treściami, z którymi się zgadzamy i które pasują do naszych zainteresowań oraz poglądów. A jednak to Wydawca / Redaktor naczelny / Ojciec Dyrektor (niepotrzebne skreślić) zamyka nas w bańce skuteczniej niż algorytm Facebooka.
A WPŁYW NA ZDROWIE?
Chyba najpoważniejszym zarzutem jest potencjalnie negatywny wpływ na zdrowie psychiczne, szczególnie ludzi młodych. Sprawy zeszły daleko, bo jesteśmy już na etapie postulatów całkowitego zakazu korzystania z SM, dla osób w wieku 13-16 lub nawet 13-18 (młodsze osoby już dziś nie mogą zakładać kont). Niektóre Stany i niektóre kraje UE faktycznie się do takiego zakazu przymierzają.
Krytycy mówią o depresji i obniżaniu poczucia własnej wartości, a jednocześnie ignorują fakt, że badania na ten temat nie są spójne i jednoznaczne.
Wpływ zależy od wielu czynników i może być też pozytywny (np. Oxford University (3)).
Potwierdza to też najnowszy (luty 2024) przegląd badań: „Pomimo szeroko zakrojonych badań na ten temat, wpływ korzystania z mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne nastolatków pozostaje niejasny, a wyniki badań często są ze sobą sprzeczne.” (4)
Podobnie wnioski wynikają z niedawnego tekstu w Nature: „Analiza przeprowadzona w 72 krajach nie wykazała spójnych ani mierzalnych powiązań między dobrostanem a rozpowszechnieniem mediów społecznościowych na całym świecie. Co więcej, wnioski z badania Adolescent Brain Cognitive Development, największego długoterminowego badania rozwoju mózgu nastolatków w Stanach Zjednoczonych, nie wykazały żadnych dowodów na drastyczne zmiany związane ze stosowaniem technologii cyfrowych.” (5)
Krytycy nie chcą też pamiętać, że z podobnych – teoretycznie słusznych – pobudek postulowano w przeszłości zakaz korzystania m.in. z radia, komiksów, gier wideo, telewizji, internetu. Osoby urodzone w latach 80-tych i 90-tych pamiętają na pewno nagonkę na gry komputerowe i to co się o nich wtedy mówiło. Oskarżenia o promowanie przemocy, przebodźcowanie, wciąganie w nałóg, z czasem ustąpiły bardziej zbalansowanemu spojrzeniu – dziś dostrzegamy też zalety.
Ze względu na swoją powtarzalność, zjawisko demonizowania nowych technologii ma nawet nazwę („paniki technologiczne”) i jest całkiem dobrze udokumentowane (https://pessimistsarchive.org).
Mechanizmy jest prosty:
1. Znajdujemy problem, który faktycznie jest poważny i dotyczy młodych ludzi.
2. Obarczamy winą nową technologię, która aktualnie zyskuje popularność.
To bardzo kuszące: chcemy mieć poczucie, że robimy coś w dobrej sprawie, ale szkodliwe, bo proste diagnozy są zwykle fałszywe, a odwracają uwagę od prawdziwych, bardziej skomplikowanych diagnoz i rozwiązań (następna „panika technologiczna” będzie z pewnością dotyczyła AI).
Przede wszystkim jednak w dyskusji o wpływie na zdrowie psychiczne cały czas umyka nam fakt, że „media społecznościowe” – tak jak zresztą cały internet – nie są jednorodnym tworem, gdzie wszyscy konsumują te same treści.
Badania potwierdzają, że ich wpływ na poszczególne osoby zależy od tego j a k z nich korzystają i c o tam konkretnie oglądają.
Znajdziemy w SM mnóstwo wartościowych treści na każdy temat, w tym na temat zdrowia psychicznego. I też dużo szkodliwego contentu, którego nie tylko młodzi ludzie nie powinni oglądać. Każdy kto pamięta co wyświetla się na TikToku przez pierwszą godzinę od założenia konta, doskonale wie o czym mówię.
Dlatego zamiast zastanawiać się czy Facebook, Instagram, TikTok są zawsze dobre / złe dla odbiorców, powinniśmy skupić się na t r e ś c i a c h i być może nawet odpowiednimi przepisami wymusić na platformach lepszą ich moderację. Szczególnie na kontach osób w wieku 13-16.
Także dlatego, że tak podpowiadają doświadczenia z przeszłości: nie wprowadzono nigdy całkowitego zakazu oglądania TV lub grania w gry komputerowe. Zamiast tego pojawiły się ograniczenia wiekowe dot. konkretnych filmów i produkcji.
Dlatego: przepisy wymuszające lepszą moderację treści – tak. Całkowity, twardy zakaz korzystania – nie.
MINUSY I PLUSY UJEMNE
W całej tej dyskusji o social mediach skupiliśmy się na ich wadach, a zalety uznaliśmy za oczywistość.
Zapominamy, że social media zmieniają układ sił i dają głos nowym podmiotom. SM to nie tylko „złe korpo”, ale też Twórcy i MiŚP, które wcześniej nie miały siły przebicia. Trudno zliczyć wszystkie wartościowe profile, które stały się popularne dzięki nim. W SM spędzamy czas z konkretnymi osobami i organizacjami, dla których np. w telewizji miejsca by nie było. Ich zaletą jest różnorodność. Kto w social mediach nie odnalazł wartościowych Twórców, niech pierwszy rzuci kamieniem…lub zastanowi się nad tym co ogląda, bo jeśli widzi wyłącznie głupoty i „fakenewsy”, to niestety świadczy tylko o jego/jej zainteresowaniach.
Ciekawe też, że cała ta krytyka social mediów nie powoduje spadku liczby użytkowników. Być może czują oni dysonans pomiędzy tym co faktycznie widzą w SM, a tym co się o nich mówi. I mimo wszystko jednak znajdują w nich wartość.
SM dają też szansę na oddolne organizowanie się. Nie bez powodu są zakazane tam, gdzie reżim chce mieć pełną kontrolę nad kanałami komunikacji. Gdyby social media faktycznie psuły demokrację, byłyby mile widziane w krajach, w których reżim chce ją zepsuć. W praktyce jest odwrotnie. Są zakazane tam, gdzie obywatele mają nie mieć nic do powiedzenia. To nie przypadek, że największy problem z social mediami mają autokraci, a próba ograniczenia dostępu do nich to jeden z pierwszych ruchów reżimów próbujących stłumić protesty społeczne. Co nie zmienia faktu, że z dezinformacją trzeba walczyć – to oczywiste.
Social media mają swoje zalety i swoje wady. Jestem przekonany, że trzeba dostrzegać jedne i drugie, mieć do nich zdrowe podejście (tak jak i do innych mediów). Mądre regulacje są potrzebne. A jednocześnie z tej narracji, która robi z SM „kozła ofiarnego” i czyni je odpowiedzialnymi za wszystkie problemy współczesnego świata jest więcej szkody niż pożytku. Skuteczne diagnozy i rozwiązania, są jednak trochę bardziej złożone. Najłatwiej krzyknąć „wina Facebooka” i problem głowy.
Piotr Chmielewski, SMN
—
Ciekaw jestem oczywiście Waszego zdania. Czy macie podobne odczucia, czy uważacie że jednak przesadzam i SM zasłużyły na całą krytykę z jaką się mierzą?
PS Wśród głosów krytycznych spodziewam się szczególnie jednego, więc odpowiem od razu: „nic dziwnego, że bronisz social mediów, skoro prowadzisz agencję, która się nimi zajmuje!” Jest odwrotnie: prowadzę agencję, p o n i e w a ż uważam, że może z nich wynikać też coś dobrego. Nie oczekujemy od osób prowadzących restauracje, by były przeciwnikami jedzenia na mieście, a od właścicieli firm tworzących strony www, by lobbowali za zakazem internetu. Nie ma powodu, by tym razem było inaczej.
Źródła:
(1) Parol D., Cukier nie uzależnia, a już na pewno nie jak narkotyki.
https://www.damianparol.com/cukier-nie-uzaleznia/
(2) Fletcher R., The truth behind filter bubbles: Bursting some myths. https://reutersinstitute.politics.ox.ac.uk/…/truth…
(3) Orben, A., Przybylski, A.K. The association between adolescent well-being and digital technology use. Nat Hum Behav 3, 173–182 (2019). https://www.nature.com/articles/s41562-018-0506-1
(4) Perlmutter, E., Dwyer, B. & Torous, J. Social Media and Youth Mental Health: Assessing the Impact Through Current and Novel Digital Phenotyping Methods. Curr Treat Options Psych 11, 34–51 (2024). https://link.springer.com/article/10.1007/s40501-024-00312-1
(5) Odgers C., The great rewiring: is social media really behind an epidemic of teenage mental illness? Nature 628, 29-30 (2024). https://www.nature.com/articles/d41586-024-00902-2
Udostępnij