Kolejny tydzień, kolejne zmiany! W najnowszym wydaniu Tygodnika SMN przeczytacie tradycyjnie o kilku nowościach ze świata social mediów. W tym o pogoni Instagrama za TikTokiem, a także dowiecie się więcej o możliwościach wsparcia ulubionych twórców i influencerów.

Suba daj influencerowi…

…sakiewką potrząśnij, czyli Instagram rozpoczyna testy usługi subskrypcyjnej! To nowa forma monetyzacji treści, która, jak mówi Adam Mosseri, ma zagwarantować twórcom bardziej przewidywalny przychód, niezależny od warunkowanych przez algorytmy zasięgów.

Prócz tego twórcy docelowo mają też zyskać możliwość zarządzania bazą subskrybentów, co umożliwiłoby im wykorzystywanie tych danych również poza aplikacją IG.

Jakie korzyści uzyska subskrybent?

  1. Subscribers Stories – dostęp do ekskluzywnych instastories, skierowanych wyłącznie do osób, które wspierają influencera.
  2. Subscribers Lives – czyli zamknięte „lajwy”. Dla subskrybentów to doskonała okazja, by w węższym gronie uzyskać odpowiedzi na swoje pytania, a dla twórcy kolejne narzędzie do budowania zaangażowania i przywiązania widza do siebie.
  3. Subscribers Badge – specjalna, fioletowa odznaka z białą koroną, którą otrzyma każdy stały subskrybent. Znaczek będzie wyświetlany obok nazwy użytkownika, więc twórca w łatwy sposób dostrzeże swoich największych fanów w DM-ach czy komentarzach.

Na ten moment test prowadzony jest w Stanach Zjednoczonych we współpracy z wybranymi influencerami, np. @jordanchiles lub @bunnymichael

Ceny subskrypcji wahają się od 0,99$ do 99,99$ miesięcznie, a Instagram nie będzie pobierał prowizji od tych kwot przynajmniej do 2023 r.

Źródło

Subskrypcje również na TikToku

Tak, dobrze czytacie. Wyścig trwa, dlatego TikTok klika dni temu wstępnie poinformował, że planuje wprowadzenie modelu subskrypcyjnego na swojej platformie. Na ten moment nie są znane praktycznie żadne szczegóły, ale przedstawiciel TikToka twierdzi, że firma już od jakiegoś czasu prowadzi testy dotyczące tego typu usługi.

Źródło

Możliwość edycji gridu na Instagramie

To nie koniec nowości w tej aplikacji! Najświeższe doniesienia z IG dotyczą siatki postów na profilu. Instagram testuje możliwość swobodnego zarządzania kolejnością zdjęć i video, dzięki której twórcy będą mogli np. przesunąć na górę swoje starsze posty lub zwyczajnie poprawić kompozycję gridu.

Wielka Brytania w walce z retuszem

Rząd Wielkiej Brytanii rozpoczął dyskusję nad projektem ustawy (Digitally Altered Body Image Bill), zgodnie z którą reklamodawcy i influencerzy mieliby zamieszczać ostrzeżenia przy zdjęciach przedstawiających wyretuszowane twarze i sylwetki.

Źródłem tego pomysłu jest coraz gorsza kondycja psychiczna nastolatków. W okresie od kwietnia do października 2021 w Wielkiej Brytanii odnotowano aż 41-procentowy wzrost (w stosunku do analogicznego okresu w 2020) liczby hospitalizacji wśród osób poniżej 17 roku życia, spowodowanych zaburzeniami odżywiania.

Źródło

Instagram testuje wertykalną nawigację w Stories

Instagram z dnia na dzień coraz bardziej upodabnia się do TikToka. Tak może być również w kwestii przeglądania Stories, które do tej pory przewijaliśmy w poziomie. Jak donosi Matt Navarra, użytkownicy w niektórych krajach (np. Turcji i Brazylii) mają okazję testować opcję pionowego scrollowania. Poszczególne klatki stories danego użytkownika w dalszym ciągu przeskakują w pozycji horyzontalnej, natomiast przejście do następnego użytkownika wygląda tak, jak na Tik Toku. 

Źródło

W czwartek 16 grudnia w godzinach 10:00-14:00 Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przejmuje nasze social media! Na naszym Stories pojawią się relacje bezpośrednio ze schroniska, kręcone przez inspektorów KTOZ-u. Akcja #KTOZprzejmujeSMN ma promować świąteczną zbiórkę pieniędzy dla psów i kotów.

Pieniądze będą przeznaczone na dobrą jakościowo żywność, karmy, puszki, opiekę weterynaryjną oraz koce, ręczniki czy środki higieniczne (link do zbiórki).

– W tym roku mamy bardzo dużo różnego rodzaju zbiórek. Pod koniec listopada tradycyjnie już, odbył się 32. Charytatywny Koncert Granie na SZCZekanie. 16 grudnia wspólnie z agencją będziemy zbierać pieniążki w niekonwencjonalny sposób. Właśnie za pomocą social mediów, dzięki wysokim zasięgom, jakie generują profile agencji – tłumaczy Kinga Osuch z  Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

W relacjach zobaczycie, jak wygląda codzienna praca w schronisku, poznacie naszych podopiecznych, usłyszycie wzruszające historie, niektóre bardzo ściskające za serce np. z interwencji. 

– Opowiemy Wam również, jak wygląda proces adopcyjny oraz dowiecie się, jakie są najpilniejsze potrzeby, na które zbieramy pieniądze. – zapowiada Osuch z KTOZ-u.

Zależało nam, aby wykorzystać możliwości social mediów oraz dać głos tym, którzy na co dzień walczą o zdrowie i dom dla czworonogów. 

Duża część naszego zespołu agencyjnego to miłośnicy i właściciele różnego rodzaju czworonogów. Część z nich jest właśnie ze schronisk. Więc wybór organizacji był dla nas oczywisty.

Inspektorzy KTOZ-u są dla tych zwierząt prawdziwymi bohaterami.

Byliśmy tam. Widzieliśmy, jak one na nich patrzą…

Nie każdy bohater nosi pelerynę, czasem trzyma miskę z jedzeniem i ciepły koc…

Link do zbiórki znajduje się tutaj.
Link do wydarzenia na Facebooku tutaj.

Stories znajdziecie na naszych facebookowych i instagramowych profilach w ten czwartek w godzinach 10:00-14:00.

Meta, scamy i kryptowaluty – w świecie social mediów jak zwykle wrze!

W najnowszym wydaniu Tygodnika SMN dowiecie się więcej na temat zmian w algorytmach produktów Mety, a także przeczytacie o bezpieczeństwie na FB i nowych porządkach UOKiK-u w świecie influencer marketingu.

Nowe funkcje w Messengerze

Messenger pod koniec roku postanowił poczęstować użytkowników małymi nowościami. 

Czy mieliście okazję zauważyć nową zakładkę obok naklejek i gifów? To soundmojis! Czyli nowa wersja emojis, która pozwoli wam wyrazić się w nieco bardziej ekspresyjny sposób. Na razie w Polsce dostępnych jest niespełna 20 reakcji, w tym 2 nawiązujące do serialu Stranger Things.

Prócz tego wkrótce na terenie USA Messenger wprowadzi opcję współdzielenia płatności ze znajomymi. Ma to ułatwić i przyspieszyć rozliczanie się z grupowych wydatków. Póki co nie będziemy mogli cieszyć się tą opcją, ponieważ wciąż czekamy na wprowadzenie Facebook Pay w Polsce.

Źródło

Contentowy król 2022: video

Choć od wielu lat w noworocznych raportach dotyczących trendów i przyszłości social mediów mogliśmy przeczytać, że “TEN rok będzie rokiem video”, tak naprawdę dopiero obecnie możemy poczuć, że dzieje się potężna zmiana.

TikTok zawojował świat, Instagram wprowadził Reels i 60-sekundowe klatki stories, a teraz… zmienia się jego algorytm (i jak wynika z naszych obserwacji, dotyczy to również Facebooka)! Przyjrzyjcie się swojemu feedowi IG, a zauważycie, że już teraz miażdżąca większość treści to formaty video, a zdjęcia najprędzej można napotkać w postach sponsorowanych. To dość odważny ruch, który może nie spodobać się fanom bardziej “tradycyjnego” Instagrama, ale faktem jest, że obecnie Meta staje do walki o uwagę młodszego widza, nawet kosztem dotychczasowych, wiernych użytkowników. 

Potwierdzają to słowa Zuckerberga, który przy okazji podsumowywania wyników finansowych Mety z 3. kwartału 2021, napisał że obecnie najważniejszym targetem są młodzi dorośli i to ich oczekiwania będa dyktować dalszy rozwój firmy.

Stąd właśnie wynika agresywny zwrot ku formatom video, a szczególnie Reels, które w 2022 mają zdominować nasze feedy.

„We also expect to make significant changes to Instagram and Facebook in the next year to further lean into video and make Reels a more central part of the experience”.

– Mark Zuckerberg

Nie istnieją proste recepty na sukces w mediach społecznościowych, ale możemy być pewni, że w nadchodzącym roku jednym z magicznych składników będzie właśnie kreatywny content video! 

Facebook Protect wkracza do Polski

Program Facebook Protect (do niedawna dostępny jedynie w USA) ma za zadanie chronić jednostki bardziej niż inni narażone na cyberataki: dziennikarzy, aktywistów i polityków. Facebook sam przypisuje użytkowników do programu, dlatego mogą się w nim zarejestrować tylko osoby, które zobaczą stosowny monit na swoim koncie. Po rejestracji będą musiały obowiązkowo korzystać z uwierzytelniania dwuskładnikowego, a ich konto ma być bardziej szczegółowo monitorowane pod kątem podejrzanych aktywności i zagrożeń atakami hakerskimi.

Źródło

Instascamerzy na celowniku UOKiK-u

Po wszęciu pierwszych kroków w sprawie nieoznaczonych współprac płatnych, UOKiK zabiera się za tzw. scamy. Rozpoczęło się nowe śledztwo, które ma zbadać charakter takich współprac i zweryfikować, czy influencerzy promujący oszustwa świadomie działali na szkodę swoich odbiorców. Urząd zachęca do anonimowego zgłaszania scamów na [email protected].

Działania UOKiK-u niewątpliwie rzucą trochę światła na “szarą strefę” w influencer marketingu.

Źródło

Łatwiejsze oznaczanie użytkowników na TikToku

Jak donosi Matt Navarra, TikTok testuje oznaczanie innych użytkowników w flimikach. Do tej pory było to możliwe tylko w opisie nagrania. Funkcja sprawi, że łatwiej będzie np. wskazać współtwórcę tiktoka lub markę sponorującą materiał, dzięki czemu zyskają oni również większy rozgłos. Na ten moment nie wiadomo, czy i kiedy opcja wejdzie do aplikacji na stałe.

Pinterest: w pogoni za trendami

Nie tylko Meta czuje, że to ostatni moment, by postawić wszystkie karty na formaty video. Pinterest postanowił wykupić Vochi – aplikację do tworzenia i edycji video. Od teraz zespół Vochi stanie się częścią Pinteresta. Wszystko po to, by zapewnić użytkownikom lepsze możliwości tworzenia kreatywnych i angażujących filmów.

Nie jest to jednak pierwszy taki ruch platformy! Pinterest wkroczył na ścieżkę “video-first” już wcześniej, tworząc zakładkę Watch, Pinterest TV i produkując swoją własną serię materiałów Creators Originals, w której popularni twórcy edukują społeczność.

Edytowalne karuzele na IG

Aż chciałoby się powiedzieć: no, nareszcie! Instagram włączył możliwość usuwania zdjęć z już opublikowanych karuzeli. Wystarczy wejść w edycję posta, wybrać kafelek do usunięcia i kliknąć ikonkę kosza, a następnie zaakceptować zmiany. Z decyzji możemy wycofać się przez 30 dni, potem materiał zostanie usunięty z archiwum.

Źródło

Nowe możliwości w reklamowaniu kryptowalut

Meta poluzowała kryteria kwalifikacij do wyświetlania reklam dot. kryptowalut poprzez zwiększenie liczby akceptowanych licencji – z 3 aż do 27. Jak twierdzi spółka, rynek krypotowalut “dojrzewa”, a same kryptowaluty są coraz częściej akceptowalnym środkiem płatności, stąd decyzja o ułatwieniu procesu weryfikacji takich reklamodawców.

Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Do następnego!

Musimy to przyznać: najnowszy Tygodnik SMN został zdecydowanie zdominowany przez Facebooka i Instagrama. Mark Zuckerberg zasypał nas mnóstwem nowinek i ogłoszeń, których nie sposób przemilczeć. Ale bez obaw, jako wisienkę na torcie przygotowaliśmy również gorące newsy o Twitterze. Zapraszamy do lektury, będzie naprawdę ciekawie!

Facebook, metaverse i podbój Europy

Metaverse to słowo odmieniane w ostatnim tygodniu przez wszystkie przypadki. Wszystko dzięki Zuckerbergowi, który zapowiedział, że Facebook w ciągu najbliższych 5 lat planuje zatrudnienie 10 000 pracowników na terenie Europy (w tym także w Polsce), którzy zajmą się budową tego potężnego projektu. A o co tak właściwie w nim chodzi? Już wyjaśniamy!

Metawersum ma być czymś w rodzaju kolejnego, nowego wcielenia internetu. Wirtualnym światem, w który wejdziemy jako awatary i który zniesie barierę, jaką jest lokalizacja, umożliwiając wirtualny teleport w dowolne miejsce na ziemi. W wizjach roztaczanych przez Facebooka, metaverse pozwoli np. na spotykanie się i pracę zespołową w wirtualnych biurach, udział w eventach, zajęciach sportowych albo na wizytę u znajomego, który mieszka na drugim końcu świata.

Jak mówi Zuckerberg, w metaversie chodzi o obecność, poczucie wspólnoty, a pomóc ma w tym właśnie przeniesienie wirtualnego świata z 2D do 3D.

Brzmi jak sci-fi? Nic dziwnego, bo to właśnie tam pierwszy raz pojawiała się koncepcja metawerusum, która dziś jednak staje się coraz bardziej realna.

Facebook zmienia nazwę?

Skoro już o metawersie mowa, nie moglibyśmy pominąć informacji, która właśnie rozgrzała internet do czerwoności! Wszystko wskazuje na to, że 28 października Mark Zuckerberg ogłosi nową nazwę Facebooka. Nie chodzi jednak o nazwę serwisu społecznościowego, a całego przedsiębiorstwa.

Do tej pory pod parasolem Facebooka kryły się także: Instagram, WhatsApp, Oculus, Giphy i Mapillary. Internetowy gigant ewidentnie próbuje jednak zerwać z łatką speca od mediów społecznościowych, a zamiast tego podkreślić, że plany firmy sięgają o wiele dalej, a pod je jskrzydłami rozwijane będą projekty, usługi i narzędzia zdecydowanie wykraczające poza “społecznościówki”.

Źródło

Kampanie Advantage+ i wycofany materiał dynamiczny w FB Ads

Jeśli działacie sprzedażowo w Facebook Ads, prawdopodobnie mieliście okazję zobaczyć najnowszą propozycję Facebooka: kampanie Advantage+ (lub Przewaga+).

Kampania ma się opierać na odgórnie narzuconej konfiguracji ustawień, która ma nam oszczędzić czas i teoretycznie przynieść “więcej konwersji w najlepszej cenie”.

Te ustawienia to:

Ostatni punkt jest o tyle ciekawy, że w Menadżerze Reklam pojawiła sie informacja o wycofaniu materiału dynamicznego w dość ekspresowym tempie – ma to nastąpić już 23 października! 

Podejrzewamy więc, że reklamy z materiałem dynamicznym będą od teraz zarezerwowane wyłącznie dla osób tworzących kampanie z wykorzystaniem opcji Advantage+.

Jeśli chcemy dokonać zmian w wyżej wymienionych automatycznych ustawieniach, zostaniemy po prostu przekierowani do tradycyjnego, ręcznego ustawiania kampanii z uwzględnieniem wszystkich 3 etapów: Kampania → Zestaw reklam → Reklama.

W Advantage+ ten dobrze nam znany trójpodział został scalony i zminimalizowany do jednej strony, która łączy w sobie elementy każdego etapu tworzenia kampanii.

Nowe formaty reklamowe na Twitterze

Twitter rozwija swój system reklamowy i właśnie wypuścił nowy format: “multi-destination carousel ads”. Do tej pory karuzele mogły kierować tylko do jednego miejsca docelowego, natomiast teraz każdy kafelek karuzeli może zawierać inne hiperłącze.

Ale to nie wszystko! W fazie testów jest kolejny format – reklamy w wątkach (konwersacjach). Reklama będzie pojawiać się po pierwszej, trzeciej lub ósmej odpowiedzi w wątku. Poniżej możecie obejrzeć video, które przedstawia ten format:

Instagram uprzedzi o awariach

Po ostatniej potężnej awarii ekosystemu Facebooka, Instagram testuje nową funkcję, która uspokoi użytkowników, informując o aktualnych problemach technicznych występujących w obrębie aplikacji. 

Źródło

Jak uniknąć blokady konta?

Instagram ma w planach wprowadzenie nowej zakładki, która ułatwi użytkownikom kontrolowanie ich profilu oraz statusu zgłoszeń. “Account status” ma być miejscem, w którym użytkownik sprawdzi decyzje Instagrama odnośnie zgłoszonych szkodliwych kont lub treści, a także sprawdzi szczegółowo komunikaty na temat naruszeń, których sam się dopuścił. 

Źródło

To wszystko na dziś, do zobaczenia wkrótce!

Jakie kategorie produktów sprzedają się najlepiej? Do jakich przychodów można dojść w ciągu 6 miesięcy od założenia sklepu internetowego prowadzonego jednoosobowo? Poniżej znajdziecie naszą rozmowę z Tomaszem Cincio. Tomasz z branżą e-commerce związany jest od niemal 20 lat. Zarządza jedną z największych platform sklepowych – RedCart.pl, z rozwiązań której korzystają tysiące sklepów internetowych w całej Europie. Od niedawna zaangażowany jest także w budowę największej platformy dropshippingowej w tej części Europy – Droplo.com.

Z tej rozmowy dowiesz się m.in.:

Rozmowę przeprowadził Piotr Chmielewski, CEO Social Media Now.


Piotr Chmielewski: W naszej agencji Social Media Now specjalizujemy się w kampaniach reklamowych m.in. na Facebooku i Instagramie. Od jakiegoś czasu zajmujemy się również promowaniem sklepów internetowych. Od roku prowadzimy projekt GrowNow, w którym współpracujemy ze sklepami internetowymi na zasadzie success fee (prowizja od sprzedaży), czyli rozliczamy się w zależności od wyników kampanii reklamowych. Wiemy, że nasi odbiorcy są zainteresowani branżą e-commerce, zwłaszcza w czasie pandemii. Powiedz, o czym warto pamiętać otwierając sklep internetowy w 2021 roku?

Tomasz Cincio: W tym momencie rynek e-commerce jest w zupełnie innym miejscu, niż jeszcze 12 miesięcy temu, przed pandemią. Moim zdaniem to idealny moment, żeby pomyśleć o własnym sklepie. Wszystkie statystyki i dane z rynku potwierdzają, że rynek e-commerce bardzo szybko się rozwija, przybywa obecnie w dużym tempie kupujących, ale jednocześnie, co ważne, rynek nie jest jeszcze przepełniony. Należy pamiętać, że niekoniecznie musi być to sklep. To może być sprzedaż poprzez marketplace’y typu Allegro, które mogą być doskonałym uzupełnieniem…

Załóżmy, że jestem początkującym sprzedawcą. Co, Twoim zdaniem, będzie bardziej korzystne: marketing place’y czy własny sklep internetowy?

Myślę, że warto połączyć obie te formy. Nie należy skupiać się na jednym kanale sprzedażowym. Dywersyfikacja źródeł zamówień jest bardzo ważna. Znam osobiście bardzo dużo przypadków, w których nasi klienci uzależnieni od jednej z platform, na której prowadzili sprzedaż internetową, zostawali z niczym. Ich sprzedaż spadała do zera, bo ich konta były blokowane.

A  jakie są najczęstsze przyczyny tych blokad? 

Czasem to wynik działań konkurencji, ale zazwyczaj są to zwykłe codzienne nieporozumienia: reklamacje klientów, bo coś nie zostało dodane do paczki, został pomylony produkt itd. 

Często zdarza mi się rozmawiać z osobami, które korzystają z marketpalce’ów i na nie narzekają. Czy, Twoim zdaniem, to jest taka relacja typu love-hate – narzekają, ale mają tam mimo wszystko wysokie wyniki sprzedażowe? Czy ten marketplace jest jakimś etapem przejściowym i ostatecznie każdy sprzedawca chciałby sprzedawać jednak w swoim własnym sklepie?

My mamy nieco szerszą perspektywę, ponieważ od wielu lat obsługujemy i wspieramy integrację z Amazonem czy z eBay’em na rynkach zagranicznych, gdzie są większe restrykcje. Tam jeśli dochodzi do sporów z klientami, to bardzo łatwo doprowadzić do blokady konta. Większość sprzedawców, przed zbudowaniem własnej marki, próbuje swoich sił w marketplace’ach, które są w pewnym sensie trampoliną. Gdy sprzedaż jest na zadawalającym poziomie, część osób inwestuje we własny sklep. W nim generuje obroty, skaluje, a po pewnym czasie odłącza się od marketpalce’u. 

Czytałem ostatnio tekst, w którym autor twierdził coś zupełnie przeciwnego. Teza była tam taka, że przyszłość e-commerce, to marketplace’y, bo duże platformy „zjedzą” nasze indywidualne sklepy.

Bazując na doświadczeniu na zagranicznych rynkach widzimy, że jednak nadal jest sporo miejsca na lokalne sklepy – szczególnie w Polsce, gdzie ten rynek nie jest w pełni zagospodarowany. Moim zdaniem marketpalce’y będą uzupełnieniem, a nie konkurencją. Jest grupa klientów, która rezygnuje z dużych platform na rzecz małych, wyspecjalizowanych sklepów. Cenią sobie możliwość kontaktu ze sprzedawcą, ekspertem w danej dziedzinie.

Polecam iść dwoma torami: uruchomić sklep internetowy i otworzyć sprzedaż na market place’ie – te kanały sprzedażowe powinny się ze sobą uzupełniać. To najlepszy moment, żeby takie działania rozpocząć.

A w którym momencie warto się odłączyć i postawić wszystko na własny sklep.

Wtedy, kiedy to biznesowo przestaje być opłacalne: mówimy tutaj o produktach nie aż tak wysokomarżowych. Nie wszystkie produkty są z narzutem kilkudziesięciu procent. Gdy zsumujemy wszystkie koszty związane ze sprzedażą na marketplace’ie, jak opłata za wystawienie produktów czy prowizja sprzedażowa, w pewnym momencie okazuje się, że przestaje nam się to kalkulować i wtedy lepiej jest zainwestować we własny brand. Przy każdej kolejnej zmianie cennika na np. Allegro, widzimy odpływ klientów, którzy decydują się założyć własny sklep. Zwłaszcza że marketplace ogranicza budowanie własnej marki – budujemy tylko zasięg i markę danego marketplace’u, ale nie własną.

Ciekawe jest to właśnie, że z tych kilkudziesięciu sklepów internetowych (powoli zbliżamy się do stu) w naszym projekcie #GrowNow, czyli tym projekcie success fee (prowizja od sprzedaży), o którym wspominałem na początku, to najlepsze wyniki mają te, które mają najsilniejszą markę. Jedna rzecz to są kampanie, które zwiększają sprzedaż, ale druga te niewątpliwie aspekt wizerunkowy danego sklepu. Na platformie Redcart.pl macie też duży przegląd różnych branż i produktów. Jakie produkty, Twoim zdaniem, warto sprzedawać? W których branżach działać?

Jeśli chodzi o rok 2020 i 2021 to przygotowałem takie krótkie podsumowanie graficzne topowych produktów, które w trakcie pandemii osiągnęły gigantyczną sprzedaż:

Na przykład, branża liofilizowana, u nas na platformie Redcart.pl notowały wzrost 200-300 proc. w porównaniu z roku poprzednim, więc dynamika była ogromna. Jeśli chodzi o topowe branże na naszej platformie Redcart.pl, to kategoria „Dom i ogród” była numerem jeden. Asortyment z tej branży odnotował duży wzrost – zwłaszcza, że mamy w niej do czynienia z koszykami zakupowymi o wysokiej wartości. 

Podobna sytuacja jest w kategorii „Budowa i remont”. Pozostałe kategorie: „Zabawki i akcesoria dziecięce”, „Zdrowie i uroda” – to są branże, które od kilku lat dominują w sprzedaży online. Należy pamiętać, że są też produkty sezonowe, które o danej porze roku lepiej się sprzedają.

Średni narzut w kategoriach dominujących wynosił odpowiednio: „Dom i ogród” (47%); Fashion (64%); Erotyka (84%) – to pokazuje, że jeżeli produkty z tych kategorii umieścimy na marketplace’ach, to dużo nam jeszcze zostanie w kieszeni i można na tym zarobić.

Każdy, kto próbował na początku roku kupić kamerę internetową w trakcie pandemii, potwierdzi duży wolumen w transakcjach. Lepiej postawić na produkt czy daną kategorię produktów?

Faktycznie naszym klientom doradzamy, że warto powiązać te produkty z tym, czym zajmujemy zawodowo lub czym się interesujemy – żeby klientowi końcowemu lepiej doradzić, żeby stać się ekspertem w jego oczach i wzbudzać zaufanie. To wszystko się przekłada na wyniki sprzedażowe. 

A jest jakieś miejsce, strona, na której możemy sprawdzić na przykład za miesiąc lub dwa, które produkty sprzedają się najlepiej?

My publikujemy własne raporty cyklicznie i nadchodzące trendy na platformie Redcart.pl. Jednak wszystko zależy od naszej strategii, czy stawimy na produkty sezonowe, czy uniwersalne. Pracujemy również nad nową platformą dropshippingową Droplo.com dla osób, które w najbliższym czasie planują otworzyć sklep. Dropshipping, to model pośrednictwa w sprzedaży. Model, w którym ostatecznie nie zajmujemy się wysyłką i tym, jak produkt zostanie dostarczony do klienta – tym zajmuje się hurtownia, z którą nawiązujemy kontakt i współpracę za pomocą właśnie takiej platformy jak nasza.


Więcej o prowadzeniu sklepów internetowych w modelu dropshippingowym możecie przeczytać w wywiadzie z Tomaszem Niedźwieckim.


A jeśli chciałbym potencjalnie teraz otworzyć sklep internetowy, to w jakim systemie, Twoim zdaniem, on powinien zostać utworzony? Jak robię przegląd firm, z którymi współpracuje nasza agencja, to bardzo często pojawiają się taki systemy jak: Woocommerce, Shopper, PrestaShop, ShoppyFay, Magento i wiele innych – który wybrać?

To zależy, czego oczekujemy. Warto zwrócić uwagę, że klienci często sięgają po rozwiązania pozornie darmowe. Tak jest np. w przypadku Woocommerce: sam skrypt dostępny jest do pobrania bezpłatnie, jednak okazuje się, że dalsze kroki już generują koszty, jak choćby wykupienie hostingu, na którym ten sklep będzie „postawiony”. Często te systemy zagraniczne nie oferują podstawowych narzędzi, które są istotne, jak już realizujemy zamówienie. Na przykład systemy płatnicze. W sklepie internetowym oferujemy tylko przelew na konto bankowe, bo platforma udostępnia nam tylko taką możliwość – nie ma płatności BLIKiem, kartą kredytową, PayPal linkami. Kolejne usprawnienia i kolejne integracje wymagają dodatkowych kosztów. Trzeba też pamiętać, że takie platformy udostępniają co kilka miesięcy aktualizacje, które trzeba śledzić.


Na każdym etapie otwierania sklepu internetowego, jeśli robimy to w oparciu o darmowe rozwiązania, to musimy się liczyć z dodatkowymi kosztami, na przykład jeśli chcemy wprowadzać dodatkowe integracje.


 Czy można pogodzić prowadzenie sklepu internetowego z pracą na etacie? Czy da się to połączyć z innymi zajęciami?

Tak, bardzo często się z tym spotykam. Szczególnie w sytuacji, w której ktoś prowadzi sklep w modelu dropshippingowym. Nie wymaga on aż takich nakładów pracy, bo zadania związane z logistyką są przesunięte na dostawcę. Nasi klienci często pracują na etacie i nie chcą z niego rezygnować, bo na początku sklep internetowy jest niewiadomą – jest wiele czynników, które ostatecznie decydują o sukcesie bądź porażce przedsięwzięcia. 


Czy sklep internetowy można na początku prowadzić w pojedynkę, czy warto od razu pomyśleć o jakimś niewielkim zespole ludzi? 

Ten proces, w przypadku naszej platformy, jest na tyle zautomatyzowany, że wystarczy jedna osoba. Wraz z rozwojem sklepu, gdy wzrasta ilość zamówień, bardzo często wśród naszych klientów obserwujemy taki scenariusz, że rezygnują z pracy na etacie i poświęcają się całkowicie prowadzeniu sklepu. Jeśli dochodzimy do wolumenów sprzedażowych rzędu kilkudziesięciu, kilkuset zamówień dziennie, to wtedy warto faktycznie zatrudnić kogoś do pomocy. Kogoś, kto będzie dbał o kontakt z klientami, odpowiadał na pytania, udzielał informacji o statusie zamówienia – z doświadczenia wiem, że często taka osoba, to ktoś po prostu z rodziny.

Jeśli chciałbym otworzyć teraz sklep, na jakie błędy powinienem uważać, które się najczęściej powtarzają?

Po pierwsze, stawianie na rozwiązania, które są tylko pozornie darmowe. Po drugie, początkujący często zapominają, że na sklep trzeba spojrzeć z perspektywy klienta, a przecież my sami, jako konsumenci, szukamy wygodnych rozwiązań (np. płacenie BLIKIEM, odbiór w Paczkomacie). A po trzecie, opieranie sprzedaży na jednym źródle zamówień. Warto też pamiętać, że często problemem na początku może być brak budżetu, który byłby przeznaczony na reklamę naszego sklepu. To niezbędna inwestycja, która szybko się zwraca.

Do jakich przychodów można dojść w ciągu 6 miesięcy od założenia sklepu internetowego prowadzonego jednoosobowo? Zwiększanie przychodu dzięki kampaniom w mediach społecznościowych, to my mamy w tym momencie średni zwrot wydatków na reklamę ze sklepów internetowych na poziomie 7-8 (ROAS), w zależności od tygodnia, to oznacza, że każde tysiąc złotych wydanych na reklamę to 7-8 tysięcy złotych przychodu. Są przypadki, że zwrot wynosi 20, bo ktoś bardzo dobrze trafił ze swoim produktem lub po prostu ma silną markę. Zdarza się jednak, że zwrot jest dopiero po kilku miesiącach. Z doświadczenia wiem, że na początku wystarczy budżet rzędu kilkaset złotych miesięcznie. Jeśli jednak przekracza  on 1000-1500 złotych, można już myśleć o współpracy z jakąś zewnętrzną firmą.

Na sukces składa się wiele czynników. Wszystko zależy od asortymentu, od produktów, od ich odpowiedniej ekspozycji (zdjęć, opisów), ceny. Znam przypadek, że jeden ze sklepów po trzech miesiącach generował przychód rzędu 130 tysięcy złotych miesięcznie. To nie są produkty niedostępne, każdy może je pobrać za pomocą integracji z platformą Redcart.pl do swojego sklepu internetowego i rozpocząć sprzedaż. W tym momencie mamy największą bazę dostawców w Polsce (ponad 600 firm), które oferują ponad 8 milionów gotowych produktów.

Rozmowa była transmitowana na naszym Facebooku, oglądniesz ją tutaj.

Początek tego roku zaczął się intensywnie. Zaostrza się konflikt między wielkimi korporacjami a państwami, mowa tutaj na przykład o działaniach Facebooka i Google’a w kontekście polityki australijskiej. Na rynku pojawił się również nowy start-up, który już teraz podbija świat social mediów. Właśnie o tym przeczytacie w naszym najnowszym tygodniku! A na deser dorzucamy kilka newsów z Instagrama i TikToka. To co? Gotowi? Zapraszamy do lektury.

Clubhouse wchodzi na salony

Jeśli interesujecie się branżą marketingową, z pewnością słyszeliście już najgorętsze słowo ostatnich tygodni: Clubhouse. Aplikacja wydaje się dość nietypowa w swojej prostocie – opiera się bowiem wyłącznie na czacie głosowym, co może zaskakiwać w dobie wszechobecnych treści audiowizualnych.

Okazało się jednak, że doskonale odpowiedziała na potrzeby wszystkich spragnionych kontaktu i spotkań w dobie lockdownu.

Clubhouse gwałtownie zyskał na popularności, gdy w pokojach konferencyjnych dyskusje zaczęły prowadzić osobistości takie, jak Elon Musk, Kanye West czy Oprah Winfrey.

Możliwość bezpośredniej rozmowy z gwiazdami czy biznesmenami przyciągnęła mnóstwo osób. W tym miesiącu liczba użytkowników aplikacji przekroczyła już 2 mln, a Clubhouse jest wyceniany na 1 mld dolarów.

Popularność podsyca również reguła niedostępności – na ten moment aplikacja jest dostępna wyłącznie dla systemu iOS, a samo założenie profilu to jeszcze nie wszystko. Aby otrzymać bezpośredni dostęp do aplikacji, należy otrzymać zaproszenie od innego użytkownika.

Jak to wygląda?

Gdy założysz konto na Clubhousie, otrzymujesz na start dwa zaproszenia do rozdysponowania. Możesz je przesłać SMS-em osobom, które znajdują się na liście kontaktów w twoim telefonie.

Przydział kolejnych zaproszeń do rozdania skorelowany jest z aktywnością w aplikacji: jeśli uczestniczysz w rozmowach, zakładasz pokoje, followujesz nowe osoby, z czasem dostaniesz nowe zaproszenia.

Jeśli nie wiesz, od kogo mógłbyś zdobyć zaproszenie, polecam facebookową grupę Clubhouse Polska 👉 www.facebook.com/groups/254658046022909.

Instagram „zablokuje” treści z TikToka

Rzadko się zdarza, by platformy social media oficjalnie informowały o zmianach w algorytmie. Tym razem jednak Instagram postanowił dać znać użytkownikom o zmianach w kwestii Instagram Reels.

Algorytm będzie weryfikował publikowane materiały – filmy pochodzące z TikToka nie będą premiowane i nie trafią jako proponowane treści do użytkowników.

Instagram zaleca także umieszczanie filmów w orientacji pionowej z muzyką z biblioteki IG lub ścieżką dźwiękową z Reels.

Więcej informacji: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/algorytm-instagram-nie-chce-u-siebie-tresci-z-tiktoka-blokada-dlaczego

Agresywny ruch Facebooka wobec działań australijskiego rządu

W czwartek, 18 lutego, Australijczycy, którzy przeglądali rano Facebooka, zorientowali się, że nie mają na tej platformie żadnego dostępu do informacji prasowych. Co więcej internauci z całego świata nie mogą już zamieszczać linków, które kierują do zewnętrznych australijskich serwisów. Facebook zablokował dostęp do informacji publikowanych przez wydawnictwa prasowe oraz instytucje rządowe. To forma protestu przeciwko zapowiadanej przez australijski rząd ustawie, która ma wprowadzić regulacje na rynku cyfrowym.

Regulacje miałyby zmusić największe platformy społecznościowe do zawarcia umów z wydawnictwami. W efekcie Facebook musiałby zapłacić –władze Australii chcą położyć kres darmowemu wykorzystywaniu treści np. dziennikarskich,

Nie jest to pierwsza taka sytuacja. Na przestrzeni ostatnich miesięcy koalicja dwóch gigantów technologicznych –  Facebooka i Google – aktywnie lobbowała za zablokowaniem tej ustawy. Gdy ich starania nie przyniosły zakładanych efektów, Google zagroził wycofaniem się z Australii. Mimo tego premier australijskiego rządu, Scott Morrison, nie ustąpił, co więcej zapowiedział współpracę z innymi państwami. Cel? Wprowadzenie podobnej legislacji również w UE. Google postanowił ustąpić i zaczął zawierać umowy z australijskimi wydawnictwami. Czy Facebook odpuści? Okaże się w najbliższym czasie…

YouTube Shorts vs TikTok

W kwietniu 2020 YouTube wprowadził format Shorts, jako odpowiedź na blokadę TikToka w Indiach. Również w tym roku serwis ewidentnie nie daje za wygraną i chce rozwijać ten segment, wprowadził bowiem specjalne raporty. Co 2 tygodnie będzie informował w nich o aktualizacjach, najświeższych trendach i wskazówkach dla twórców.

Źródło: https://socialpress.pl/2021/02/youtube-chce-zastapic-tiktoka-i-wprowadza-nowy-raport-dotyczacy-krotkich-wideo 

Czy Facebook ograniczy treści polityczne?

Facebook coraz częściej uznawany jest za medium, które przyczynia się do zwiększenia podziałów w społeczeństwie i stanowi doskonałą platformę do szerzenia fake newsów. Spotyka się to z coraz większym sprzeciwem (szczególnie w Stanach Zjednoczonych), dlatego Facebook postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom użytkowników.

Źródło: https://about.fb.com/news/2021/02/reducing-political-content-in-news-feed/ 

Serwis zapowiedział test polegający na ograniczeniu wyświetlania treści politycznych w aktualnościach – na początek w Stanach, Kanadzie, Brazylii i Indonezji. Ruch PR-owy Facebooka czy wstęp do realnych zmian? Na odpowiedź trzeba będzie jeszcze poczekać.

Jak założyć sklep internetowy? Od czego zacząć? Co to jest model dropshippingowy? Jak osiągnąć sukces i generować duże zyski? Poniżej znajdziecie naszą rozmowę z Tomaszem Niedźwieckim, twórcą platformy TakeDrop. 

Zaczęło się niewinnie. Na studiach Tomek importował rzeczy z Chin, a następnie sprzedawał je na polskim rynku. Z czasem założył swój własny sklep internetowy. Dziesięcioletnie doświadczenie w branży e-commerce pozwoliło mu zrobić krok dalej. Stworzył platformę do tworzenia sklepów w modelu dropshippingowym, TakeDrop. 8 milionów złotych – aż tyle nasz rozmówca wydał w ostatnich latach na reklamę na Facebooku. Jak do tego doszło?

Rozmowę przeprowadził Piotr Chmielewski, CEO Social Media Now.


Piotr Chmielewski: Od czego zaczęła się Twoja przygoda z e-commercem?

Tomasz  Niedźwiecki: Na studiach zajmowałem się importowaniem produktów z serwisu Aliexpress i ich sprzedażą. Czyli znajdowałem produkty w Internecie, które w Polsce można było sprzedawać drożej. Na początku zdecydowałem się te produkty importować, jednak szybko okazało się, że tworzenie własnego magazynu, zajmowanie się logistyką, jeżdżenie do urzędu celnego, same odprawy celne – jest bardzo kłopotliwe, szczególnie dla osoby na studiach.

Wyobrażam sobie. Czyli było to dobre rozwiązanie tylko na samym początku?

Tak, w naszym sklepie mieliśmy 140 tysięcy produktów… i de facto sami nie wiedzieliśmy, co sprzedajemy. Produkty były pobierane z serwisu Aliexpress automatycznie i przydzielane do odpowiednich kategorii. Następnie były umieszczane w naszym sklepie, a później w feedzie produktowym Facebooka. Im wyższa była kwota wydana na reklamę, tym lepiej Facebook wiedział, co i jak sprzedawać konkretnej osobie. Problematyczny był jedynie czas dostawy, na który nie mieliśmy wpływu. Jednak na dłuższą metę tworzenie stabilnego biznesu w ścisłym związku z Aliexpressem nie jest perspektywiczne. Właśnie dlatego skierowaliśmy uwagę na polskie hurtownie.

Powiedz, w takim razie, czym właściwie jest dropshipping?

(śmiech) Znajomym mówię, że zajmuję się sprzedażą rzeczy, których nie mam. Dropshipping to tak naprawdę tylko określenie, które mówi, co się wydarzy z logistyką konkretnej paczki.To sprzedawanie rzeczy, którymi dysponują inni, ze swoją marżą. Ta marża jest naszym wynagrodzeniem za dotarcie do klienta, przedstawienie produktu. To krótko mówiąc, pośrednictwo w sprzedaży. Nie musimy mieć produktów, które sprzedajemy –  to jest właśnie ten decydujący argument, który sprawia, że dużo osób się dropshippingiem interesuje. Możemy dysponować bardzo dużymi magazynami, samemu pracując jedynie sprzed komputera. 

W tym czasie zainwestowałeś również duże środki na kampanie na Facebooku, uwaga… aż 8 milionów złotych.

Tak. Bardzo dużo się nauczyłem w tamtym czasie.

A możesz powiedzieć, skąd taki odważny ruch z Twojej strony? Jakie było Twoje nastawienie? Większość osób zaczyna swoje kampanie jednak od dużo niższych kwot, rzędu kilkuset złotych miesięcznie, maksymalnie kilku tysięcy. Rzadko kto dochodzi do kwot tego rzędu… ile to mniej więcej wychodziło?

W rekordowym miesiącu wydaliśmy ponad 500 tysięcy złotych.

Pytam, bo przecież nie miałeś gwarancji, że to będzie opłacalne…

Powiem szczerze, że ja miałem taką pewność. Zaczynałem od niskich kwot. Testowałem kampanie, zaczynając od pięćdziesięciu, stu złotych i sprawdzałem wyniki. W pewnym momencie okazało się, że to tylko kwestia dokładania zer – stopniowego skalowania budżetów.  

U nas w agencji mamy z klientami (sklepami internetowymi) taką umowę, że jeśli zwrot z wydatków na reklamę (ROAS) przekroczy 8 w danym tygodniu, to w następnym tygodniu zwiększamy budżet na reklamę na przykład o 25%. Rozumiem, że u Was działało to podobnie?

Dokładnie. Jeśli widzisz, że kampania za sto złotych zaczyna generować przychody, to wydaj na przykład dwieście, jak dwieście złotych działa, to wydaj pięćset itd. W ten sposób możesz dojść do sytuacji, w której jednego dnia wydasz dwadzieścia tysięcy złotych i jest to opłacalne. Na przykład w niedzielę patrzyłem na licznik, a Facebook w tym czasie przeprowadzał tysiące zamówień. Moim zdaniem, dużo osób boi się wydawać pieniądze, ale trzeba pamiętać, że reklamy są dźwignią handlu.

Dużo się nauczyłeś. A od czego dzisiaj byś zaczął budowanie biznesu w modelu dropshippingowym?

Zacząłbym od polskich hurtowni. Ich produkty stają się bardziej konkurencyjne w stosunku do tych z Chin. Nie tylko chodzi jakość, ale też o końcową cenę. To widać. Te produkty się sprzedają. Zwrot w kierunku polskich hurtowni, moim zdaniem, jest rozsądniejszym kierunkiem, to stabilny partner. Zwłaszcza, że to szansa na stworzenie relacji i sieci kontaktów na miejscu. Nie oznacza to rezygnacji z możliwości sprowadzania towarów z zagranicy. Możemy się przecież umówić z konkretną hurtownią, aby dany produkt sprowadziła do swojego magazynu. Stabilnym fundamentem w biznesie w tym modelu jest stabilny partner.

A TakeDrop, twoja platforma – czym jest i w czym może nam pomóc?

TakeDrop to platforma do automatyzacji sklepu internetowego, którą budujemy od 4 lat. Najpierw korzystaliśmy z platformy Woocommerce, później przeszliśmy na PrestaShop, a w momencie, w którym zaczęliśmy generować bardzo duże zyski, mogliśmy sobie pozwolić na to, żeby zacząć budować swoją własną platformę. Chcieliśmy, żeby spełniała nasze wymagania technologiczne, rozwiązywała codzienne problemy oraz usprawniała naszą działalność. Kiedy TakeDrop zaczął działać, zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie warto podzielić się naszym doświadczeniem i czy nie udostępnić tej platformy innym osobom. To też nas dużo nauczyło, ponieważ w trakcie okazało się, że brakuje kilku ważnych funkcji. I teraz po około pół roku możemy powiedzieć, że nasza platforma jest kompletna i pozwala automatycznie w ciągu paru minut stworzyć sklep.

Utworzenie konta, integracja z hurtowniami, dodanie produktów – pierwsze kroki rzeczywiście są bardzo proste…

Tak, ale kolejne już takie nie są. A to od nich zależy, jak nasz sklep wypozycjonuje się na rynku. Bardzo ważna jest promocja, poinformowanie klientów, o naszym istnieniu i oczywiście sama sprzedaż. Ten model jest świetny do nauki przedsiębiorczości. Im lepszy jesteś w rozwiązywaniu problemów, tym lepiej działa twój biznes. Konkurencja jest ogromna i trzeba się w czymś specjalizować. 

A w jaki sposób ustala się ceny w tym modelu?

Hurtownia przekazuje nam w pliku integracyjnym ceny produktów. To są ceny, po których kupujemy je od hurtowni. Następnie możemy ustalić sobie narzuty. Nie powinny one być takie same dla każdej ceny, ponieważ najtańsze produkty możemy sprzedać z największą marżą, a te droższe z mniejszą. Warto też te ceny zaokrąglać, żeby klientowi nie pokazała się kwota 66,11 złotych, ale to już automatyka. Należy też pamiętać, że rozpoczynając współpracę z hurtownią, nie dostaniemy takich cen, jak ktoś, kto już pokazał, że generuje obroty. Mój plan na początek był taki, aby wygenerować duży obrót, a niekoniecznie zarobić – właśnie po to, aby pokazać się hurtowni jako stabilny i wiarygodny partner. Dzięki temu dostałem 25% rabat. To jest kluczowe, naszą siłą negocjacyjną jest dotychczasowy obrót.

Czyli ważne są relacje z hurtowniami? A czy można powiedzieć, że hurtownie coraz poważniej traktują sklepy działające w modelu dropshippingowym?

Tak. Można powiedzieć, że ostatnio tworzy się cała gałąź rynku e-commerce, nastawiona na sprzedaż w tym modelu. Widzą to też polskie hurtownie. Niektóre z nich już mają osobne działy do obsługi dropshipperów.

Dzięki dropshippingowi, wiele osób może współpracować z tą samą hurtownią i oferować te same produkty. Ceny w internecie można bardzo łatwo porównać. Czy nie uważasz, że będzie to prowadzić do dużej konkurencji i walki cenowej? Jeśli produkt jest taki sam, to czy tylko cena się liczy? 

Nie. Nasze, gdy sprowadzaliśmy produkty z Aliexpressu, wciąż były one “dwa kliknięcia dalej” – można je tam było kupić dużo taniej. Jednak, jeżeli my przygotujemy opis produktu, zachęcimy klienta poprzez inne motywatory takie, jak rozmowa na czacie, rozmowa telefoniczna, doradztwo, estetyka przekazu (zrobimy sesje, prezentacje produktu) – to wielu naszych klientów to doceni. Takie mamy doświadczenia. Naszym wynagrodzeniem będą zakupy, nawet gdy cena będzie u nas wyższa. Zakupy polegają na wywoływaniu emocji. Jeśli opis, grafika wzbudzi chęć posiadania u klienta, to często nie będzie on szukał w innym sklepie. 

Czy masz sposoby na to, jak ocenić dany sklep i jego potencjał? Od roku prowadzimy projekt GrowNow, w którym współpracujemy ze sklepami internetowymi na zasadzie success fee, czyli rozliczamy się w zależności od wyników kampanii reklamowych. Musimy w związku z tym umieć oceniać, które sklepy mają szansę generowania większej sprzedaż. Jednym z moich kryteriów jest estetyka materiałów wizualnych. Czy sklep korzysta tylko ze zdjęć dostarczonych przez hurtownie, czy idzie o krok dalej i przeprowadza specjalne sesje zdjęciowe. Czy wykorzystuje interesujące materiały wideo, które mogą być później użyte w reklamach? Czasem wystarczy zerknąć na Instagram i sprawdzić, czy dany sklep jest dobrze odbierany przez klientów. Czy też masz takie doświadczenia? Na jakiej podstawie oceniasz potencjał sklepu?

Najważniejsze jest pierwsze paręnaście sekund w sklepie. Estetyka, logo – te małe elementy składają się na jedną całość. Przyłożenie się do szczegółów, zadbanie o opis produktów, właśnie ta estetyka, przygotowanie karty informacyjnej, na temat tego, co to za sklep, na jakich zasadach działa. Oprócz tego oczywiście to, jak został przygotowany regulamin.

A produkty? Jak je wybrać? I co jest korzystniejsze: dropshipping jednoproduktowy czy wieloproduktowy?

Ja jestem przekonany, że klient kupuje produkt. Nie kupuje zestawień produktów, tylko konkretny produkt. Twórzmy sklepy, w których jest wiele produktów, ale budujmy dedykowane, dobrze skonstruowane opisy dla konkretnych produktów, dlatego, że ten opis pomoże nam w sprzedaży. Klient końcowy nie kupuje „całego naszego sklepu”, tylko produkt. 

Rzeczywiście u nas w agencji też tak jest – nie robimy kampanii promujących cały sklep, tylko wybieramy produkty lub kategorie produktów podobnych do siebie. 

Na podstawie doświadczenia jestem w stanie intuicyjnie wskazać, który produkt ma szansę wygenerować duży zysk. Czasem się mylę, ale jednak nadal częściej mam rację. Tworzymy też zestawienia wiedzy o danej hurtowni. Każda hurtownia wypełnia ankietę i w niej wskazuje, które produkty dobrze się sprzedają. Zamierzamy też  stworzyć bazę danych i statystyk dotyczących produktów, ale to dopiero przed nami.

Co w przypadku, gdy klient zamówi kilka produktów z różnych hurtowni, a wiadomo, że za wysyłkę płaci tylko raz?

Właśnie dlatego doradzamy naszym, aby jeden sklep działał w oparciu o jedną hurtownię. 

Jak wygląda oznaczenie wysyłki? Czy na przesyłce będą oznaczenia naszej firmy czy hurtowni?

To jest niedopuszczalne, żeby hurtownia, która działa w dropshippingu zamieszczała swoje materiały. Nie po to my, jako handlowcy, budujemy swoją markę, swój sklep pod swoją domeną, żeby zdobywać klientów dla hurtowni.

Model dropshippingowy ma na pewno dużo zalet, o których już opowiedziałeś. Na pewno też się spotykasz z różnego rodzaju obawami. Jakie słyszysz najczęściej?

„Czy ktoś w ogóle coś ode mnie kupi?” Słysząc coś takiego, zadaje sobie pytanie, jak ktoś może wątpić, że sprzedaż przez Internet działa. Widzimy co się dzieje, ile osób w Internecie dokonuje zakupów. I tak naprawdę każdy sklep może wejść na ten rynek i proponować innym sprzedaż. Są też obawy, które mają uzasadnienie. Na przykład sam proces wysyłki. Kiedy nie mamy nad wszystkim kontroli. Nie możemy być pewni, czy nie wydarzy się coś po stronie hurtowni. Na takie pytanie niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedyne, co mogę zasugerować to, żeby te hurtownie weryfikować i z nimi rozmawiać, zadawać pytania, być z nimi w stałym kontakcie. Więc można powiedzieć, że to jest główna, zasadnicza obawa. Jak „zostanie obsłużona” ta paczka, którą hurtownia wysyła, jak hurtownia poradzi sobie z realizacją zamówienia. Inną obawą może być też brak umiejętności, ale to jest już łatwiejsze do przeskoczenia.

Należy patrzeć na ten model realnie. Nie obiecuje on bajecznego przychodu i milionowych obrotów. To tak nie działa. Owszem, możemy w łatwy sposób rozpocząć taką działalność, ale jaki będzie efekt to już inna historia. Staramy się właśnie uwrażliwić wszystkich, że aby coś osiągnąć nie wystarczy po prostu założyć sklep i tylko czekać na zamówienia.

Cały zapis rozmowy znajdziecie poniżej:

Konflikt gigantów technologicznych. Starcie, które może mieć wpływ na rynek reklamy internetowej. Jakie są jego przyczyny, w jakim stopniu wpłynie na możliwości reklamowe na Facebooku i Instagramie, jak się w tym wszystkim odnaleźć? Odpowiedzi znajdziecie poniżej.

O co chodzi w tym sporze?

Apple postanowił namieszać. Nie zgadza się z modelem biznesowym Facebooka czy Instagramu, ale tym samym także z modelem np. Google’a. To model, który dobrze znamy i który uznawaliśmy za oczywisty: nie płacimy za dostęp do serwisu, ale dzielimy się swoją aktywnością i danymi. Te dane służą do wyświetlania spersonalizowanych reklam, na których zarabia platforma.

Tim Cook nagrał na ten temat wystąpienie, które możecie obejrzeć tutaj.

Padają tam dość ciężkie oskarżenia.  

Tim Cook twierdzi, że jeżeli będziemy akceptować to, że wszystko może być zagregowane, to wtedy tracimy dużo więcej niż dane. Tracimy „wolność do bycia ludźmi„. Powtarza też tezy netflixowego „Social Dillema”, mówiąc że dla dzisiejszych serwisów użytkownik: „nie jest klientem, a produktem” i że nie powinniśmy pozwolić „by dylemat społeczny przerodził się w społeczną katastrofę”. Mówiąc krótko: Apple uważa, że użytkownik powinien po raz kolejny wyrazić zgodę na to, by jego aktywności były rejestrowane.

Po raz kolejny, dlatego że użytkownicy zakładając konto na Facebooku już raz tej zgody udzielili. Odpowiednie sformułowanie znajduje się w regulaminie Facebooka – w drugim akapicie.

Założenie konta na Facebooku czy Instagramie jest więc wyrażeniem zgody. Już dziś można ją jednak wycofać, bezpośrednio na FB) , widać na screenie poniżej:

Rozwiązanie ogłoszone na konferencji F8 pod nazwą „Clear History” , umożliwia wyczyszczenie historii aktywności na stronach internetowych. Reklamy na podstawie tych aktywności nie będą wtedy wyświetlane.

Dla Apple’a to najwyraźniej jednak mało. Wymusza w związku z tym wyświetlanie użytkownikom Iphone’ów, którzy zaktualizują system do najnowszej wersji (iOS14), takiego oto zapytania:

Pytanie brzmi: czy pozwalasz Facebookowi śledzić Twoją aktywność na innych stronach i aplikacjach? Powyżej dwie odpowiedzi do wyboru.

Jaki będzie efekt? Pewna grupa użytkowników będzie korzystała z Facebooka czy Instagrama „na gapę”. Jeżeli użytkownik zaznaczy, że nie chce aby Facebook zbierał dane o aktywnościach, to będzie korzystać z Facebooka, ale nie będzie za to w żaden sposób płacić. Ani pieniędzmi, ani swoimi danymi.

Nasuwa się porównanie z Adblockiem – czyli rozwiązaniem, które powoduje, że użytkownicy mogą korzystać z treści, ale nie oglądać reklam. Dla użytkownika to sytuacja wymarzona, ale twórcy portali internetowych utrzymujących się z reklam mają problem.

Można oczywiście powiedzieć: „przecież brak zgody na zapytanie w iOS14 nie oznacza, że nie będę widzieć reklam na Facebooku. Reklam będzie tyle samo, ale nie będą po prostu wyświetlane na podstawie mojej aktywności”. I to prawda, ale jednak niewiele to zmienia. Przyczyną sukcesu Facebooka, Youtube’a, czy Linkedina są personalizowane, a nie przypadkowe reklamy. Ich system reklamowe muszą umożliwiać precyzyjne dotarcie do odpowiednich odbiorców, inaczej staną się bezwartościowe dla reklamodawców.

Na dłuższą metę model, w którym serwisy społecznościowe są bezpłatne, a jednocześnie użytkownicy nie dzielą się swoimi danymi, jest nie do utrzymania.

Czego to dotyczy… a czego nie?

Mimo wszystko zmiana ma – przynajmniej na razie – dość ograniczone konsekwencje. Nie jest „największą rewolucją we współczesnej reklamie internetowej”, bo i takie tezy się pojawiają.

Zwróćmy uwagę, że ostatecznie zapytanie na iOS14 dotyczy tego czy zgadzamy się na śledzenie aktywności w aplikacjach i na stronach internetowych. A to znaczy, że to w żaden sposób nie dotyczy tego, co użytkownicy robią na Facebooku i Instagramie, czyli większości ich aktywności.

Spójrzmy na przykład na niestandardowe grupy odbiorców. Znajdują się tam tylko dwie grupy, które tworzymy na podstawie aktywności w witrynie lub w aplikacji. Wszystkie pozostałe tworzymy na podstawie tego, co użytkownicy robili na Facebooku i Instagramie.

Co więcej należy się spodziewać, że Facebook i inne platformy, nabiorą dodatkowej motywacji do tego, żeby udostępniać rozwiązania, które pozwalają zatrzymać użytkownika na Facebooku albo na Instagramie. Tak długo jak użytkownik wykonuje przeróżne aktywności w ramach tych platform, to powiadomienia Apple’a nie mają żadnego znaczenia. Apple nie może zablokować zbierania danych o tym, co dzieje się wewnątrz Facebooka i Instagrama.

Facebook może chcieć więc jeszcze bardziej uniezależnić się od reszty Internetu oferując i rozwijając rozwiązania takie jak sklepy…

…płatne wydarzenia wewnątrz Facebooka, możliwość oferowania subskrypcji, czy rozwiązania związane z rezerwacją, wizyt, spotkań, konsultacji:

Niedawno pisał o tym zresztą Mark Zuckerberg: „budujemy narzędzia zakupowe, które pozwalają małym firmom mieć takie same możliwości reklamowe jakie w przeszłości miały tylko duże firmy.” I to wszystko jest wewnątrz naszej platformy, można dodać.

Jak poważny jest to problem?

Mimo wszystko problemu z iOS14 nie można bagatelizować. Wygląda na to, że jest on dość poważny, mimo że dotyczy tylko zewnętrznych stron i aplikacji. W przeciwnym razie Facebook nie publikowałby w prasie reklam tego typu:

Wystarczy spojrzeć też jak na możliwość wyrażania wspomnianej zgody reagują sami użytkownicy. Zdecydowana większość zdecydowanie reaguje negatywnie.

No dobrze. A ilu mamy tak naprawdę w Polsce użytkowników iPhoneów? Na Facebooku mamy w Polsce 15 do 20 milionów osób, a 12% używa tych urządzeń.

Z danych uzyskanych z naszych kampanii reklamowych wynika z kolei, że od 16 do 20 procent odbiorców wyświetlało reklamy na urządzeniach Apple’a.

Pewna część z tych osób (zapewne większość) nie wyrazi zgody na analizowanie ich aktywności. A to oznacza, że m.in. FB otrzyma mniej danych na ich temat.

Dla reklamodawców oznacza to mniej osób w grupach remarketingowych (tworzonych na podstawie aktywności na stronach www), mniej dokładne dane o wynikach kampanii (np. w sklepie internetowych zakupy będą, ale FB nie będzie mógł przypisać tych zakupów do konkretnych kampanii), gorszą optymalizację wyświetlania reklam (mniej danych o aktywnościach zaburzy działania algorytmów).

Co trzeba zrobić?

W tej części skupimy się na systemie reklamowym FB & IG. Przede wszystkim zauważmy, że Facebook ostatecznie te zmiany, wynikające z decyzji Apple’a, przenosi na cały system reklamowy, tzn. nie będzie dwóch systemów reklamowych” dla użytkowników iPhone’ów i Androida. Nowe rozwiązania mają za zadanie ograniczyć negatywne efekty decyzji Apple’a, wymuszają jednak na wszystkich reklamodawcach pilne działania. Chodzi o cztery, kluczowe zmiany:

1. Weryfikacja domeny

Temat nie jest nowy, ale w tym momencie stał się kluczowy. Na niektórych kontach widzimy, że kampanie reklamowe po prostu przestają działać jeżeli domena nie jest zweryfikowana. Domenę trzeba zweryfikować w Menedżerze firmy:

2. 8 zdarzeń… w tym 1 najważniejsze

Ponieważ Apple będzie przesyłał mniej danych do Facebooka, to trzeba wybrać osiem zdarzeń konwersji, które są dla nas ważne. Na stronach internetowych użytkownicy robią różne rzeczy. Mogą dokonywać zakupów, dodawać do koszyka, wchodzić do różnych zakładek i każda z tych akcji jest jednym zdarzeniem. Do tej pory, mogliśmy śledzić bardzo dużo tych zdarzeń, teraz zostaje to ograniczone do ośmiu.

Należy to zrobić w zakładce „Pomiar zagregowanych zdarzeń”:

Jeżeli tego nie zrobimy, to przy tworzeniu kampanii zacznie się pojawiać taki komunikat:

Po drugie należy ustawić priorytet od najważniejszego, do najmniej ważnego. Warto podkreślić, że to, że użytkownik zaznaczy, że nie chcę być śledzony nie oznacza, że Facebook nie otrzyma żadnych danych na temat aktywności tej osoby na stronach internetowych a tylko, że Facebook otrzyma informację o jednym zdarzeniu. I dlatego trzeba ustalić tę hierarchię.

Jeżeli użytkownik dokona zakupu na stronie internetowej, to wtedy Facebook będzie mógł przypisać zakup do kampanii. Jeżeli nie dokona zakupu, to będzie się kierował się wybraną przez nas kolejnością i na tej podstawie ustali o którym zdarzeniu powinien „wiedzieć”.

Oczywiście gdy użytkownicy wyrażą zgodę (lub gdy nie używają iOS14), to wtedy Facebook będzie otrzymywał tyle danych co do tej pory (o wszystkich zdarzeniach, nie tylko o jednym).

I jeszcze jedna ważna kwestia z tym związana. Zmiana kolejności lub dodanie nowego zdarzenia, może spowodować wstrzymanie zestawów reklam, które je wykorzystują. Aktualizacja może trwać do 72 godzin, a nawet po tym czasie zestawy reklam mogą nie aktywować się automatycznie – trzeba to będzie zrobić ręcznie.

3. Atrybucja

Trzeci punkt jest związany z atrybucją, czyli z mierzeniem i przypisywaniem wyników do kampanii.

Nie będzie możliwe ustawienie jej na poziomie konta reklamowego, jak do tej pory. Dotychczas na poziomie konta określaliśmy czy chcemy, żeby Facebook i Instagram przypisywał wyniki do kampanii np. przez siedem dni od kliknięcia, czy przez 28 dni od kliknięcia. Wybór 28 dni oznaczał, że jeżeli użytkownik kliknął w reklamę dzisiaj a dokonał zakupu za 27 dni, to wciąż ten wynik był przypisany do kampanii.

Teraz te ustawienia są przenoszone z poziomu konta reklamowego na poziom zestawu reklam – do modułu „Optymalizacja i wyświetlanie”.

Przy tworzeniu kampanii trzeba kliknąć „Wyświetl więcej opcji” i wtedy tutaj można zmienić ustawienia atrybucji – „najszersza” opcja to teraz 7 dni od kliknięcia i 1 dzień od wyświetlenia.

4. Targetowanie i mierzenie wyników

Jeżeli Facebook będzie miał mniej danych od Apple’a na temat tego kto wchodzi na stronę internetową i co tam robi, to można spodziewać się spadku liczebności grup związanych ze stroną internetową, czyli niestandardowych grup docelowych tworzonych na podstawie „Witryny” (podobnie z aplikacjami).

Jeśli faktycznie tak będzie warto stworzyć grupy docelowe nie z 30 dni, ale z 60 dni albo określić szersze kryteria grup remarketingowych (bardziej ogólne adresy, usunięcie kryteriów zawężających itd.).

Chwilowym błędem na który natrafiamy w raportach dotyczących skuteczności kampanii jest to brak podsumowania wartości oraz liczby zakupów – jeżeli w kampaniach mamy jakieś kwoty, to na dole brakuje kwoty łącznej.

Rozwiązaniem jest wybór opcji „Porównaj atrybucje”:

To oznacza, że wtedy wyniki się podzielą na te wynikające z wyświetleń i te wynikające z kliknięć – tu suma jest już dostępna:

A jak radzić sobie ze spodziewanym spadkiem liczby raportowanych konwersji z urządzeń Apple’a? Do tych konwersji (np. zakupów) będzie przecież dochodzić, problemem jest tylko brak przypisania ich do kampanii. Rozwiązaniem może być podział wyników na urządzenia i systemy operacyjne – podział wyników urządzenia z Androidem i z iOS-em.

Zobaczymy wtedy różnicę, czyli to ile było konwersji, jaka była wartość konwersji na urządzeniach z Androidem a jaka była na Iphone’ach. Następnie można założyć założyć, że ten ubytek (jeżeli będzie) na iPhone’ach będzie wynikał właśnie z tego, że część użytkowników poprosiła, aby ich nie śledzić.

Podsumowując, z jednej strony nie są to zmiany mało ważne. Z drugiej strony nie są, aż tak rewolucyjne w tym sensie, że zmiana dotyczy tylko jednego z systemów i tylko aktywności na zewnętrznych stronach www i w aplikacjach. Do zmian w systemie reklamowym zdążyliśmy się natomiast przyzwyczaić więc poradzimy sobie i tym razem. Powodzenia w kampaniach!

Mówi się, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana i to zdanie jak najbardziej pasuje do świata mediów społecznościowych. W ostatnim czasie zadziało się całkiem sporo, szczególnie w obrębie Menadżera Reklam i atrybucji. W tym tygodniu przygotowaliśmy dla Was kolejną – nie mniej ciekawą – dawkę newsów! Będzie sporo o Instagramie. Startujemy!

Nie udostępnimy postów w Stories

Któż z nas nie zna tego zabiegu – nowy post w aktualnościach? Udostępnię go w Stories! No i niestety…wygląda na to, że za niedługo pożegnamy się z tą opcją. Instagram chce powstrzymać użytkowników przed tego typu zabiegami. W tym celu testowo ogranicza możliwość korzystania z funkcji udostępniania postów w Stories. 

Już pod koniec zeszłego tygodnia część użytkowników Instagrama otrzymała powiadomienie o zablokowaniu u nich opcji udostępnienia postów w relacjach. W powiadomieniu, które wyświetliło się po próbie udostępnienia, czytamy, że Instagram otrzymywał sygnały mówiące o tym, że społeczność platformy nie chce widzieć postów z aktualności w swoich Stories, bo jest to powielanie treści. 

Wprowadzone zmiany mają więc zachęcić użytkowników do większej kreatywności i tworzenia materiałów z myślą o konkretnych kanałach publikacji – inne treści mogą być prezentowane w formie postów, inne w Stories.

Jak skomentujecie te zmiany? Cieszycie się, czy będzie Wam brakowało tej opcji?

Więcej tutaj: http://www.proto.pl/aktualnosci/instagram-nie-chce-uzytkownicy-udostepniali-posty-w-stories

Nowy wygląd Stories

Pozostajemy w temacie Stories i Instagrama. Platforma poprawiła ostatnio korzystanie z funkcji na urządzeniach stacjonarnych. Zmodyfikowano dopasowanie rozmiaru, wprowadzono elementy sterujące, które pozwalają na wstrzymanie i odtwarzanie historii oraz dodano opcję włączenia lub wyłączenia wyciszania dźwięku.

Testy tych modyfikacji rozpoczęły się z początkiem stycznia 2021 roku, a zmiany mają wejść w życie już niebawem.

Więcej tutaj: http://www.proto.pl/aktualnosci/instagram-planuje-nowy-wyglad-stories-na-komputerach-stacjonarnych

Instagram dodaje folder „Ostatnio usunięte”

Platforma dorzuca nowy folder „Ostatnio usunięte”, który umożliwi użytkownikom przywrócenie wszelkich postów z kanału, które usunęli w ciągu ostatnich 30 dni – dotyczy to zdjęć, filmów, filmów z IGTV, a także Stories (ale Stories będą dostępne tylko 24h, ze względu na ich krótkotrwały charakter). 

Aby uzyskać dostęp do folderu “Ostatnio usunięte”, musisz najpierw zaktualizować aplikację Instagram do najnowszej wersji. Będziesz wtedy mógł uzyskać dostęp do folderu, pokonując tę ścieżkę:

Ustawienia> Konto> Ostatnio usunięte 

I to właśnie z tego miejsca możesz trwale usuwać i/lub przywracać dowolne posty według własnego uznania.

Może to być przydatny dodatek, zapewniający dodatkowe zabezpieczenie Twoich postów.

Więcej tutaj: https://www.socialmediatoday.com/news/instagram-adds-recently-deleted-folder-to-safeguard-against-mistaken-post/594330/

IG: nowe udogodnienia dla kont profesjonalnych

A to już ostatni w tym Tygodniku news o Instagramie. Dla twórców na tej właśnie platformie zostanie wprowadzone nowe narzędzie. Pomoże sprawdzić wydajność konta, jak również zapewni odpowiednie narzędzia do zmaksymalizowania i zoptymalizowania działań. Będziemy mogli sprawdzać tam kluczowe trendy i porównywać dane. 

Więcej tutaj: https://socialpress.pl/2021/01/instagram-wprowadzil-nowe-udogodnienia-dla-kont-profesjonalnych

Facebook: przy tych treściach nie chcemy umieszczać reklam!

Facebook ogłosił rozpoczęcie testów nowej funkcji dla reklamodawców: marki będą mogły zdecydować, przy jakich tematach nie chcą wyświetlać swoich reklam. Platforma od razu podała przykład, jak to narzędzie ma działać: producent zabawek dla dzieci będzie mógł zaznaczyć, że nie chce, by jego treści sponsorowane pojawiały się przy informacji o nowym programie kryminalnym. 

Więcej tutaj: http://www.proto.pl/aktualnosci/reklamodawcy-zdecyduja-przy-jakich-tresciach-na-facebooku-nie-chca-sie-pojawiac

Twitter kupił platformę do wysyłania newsletterów

Dzięki temu zakupowi mają zostać przyspieszone prace nad usługami, które pomogą użytkownikom być na bieżąco z interesującymi ich treściami, a autorzy w ten sposób będą mogli zarabiać. 

Więcej tutaj: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/twitter-kupil-revue-co-to-jest-jak-dziala-jak-zalozyc-konto-platforma-do-wysylania-newsletterow

Pomorsowane? W takim razie zapraszamy na dawkę rozgrzewających newsów ze świata social mediów. A jest o czym czytać! Opowiemy o zmianach w obrębie menadżera reklam i aplikacji depczącej po piętach WhatsAppowi, a także o nowych regulacjach TikToka w zakresie bezpieczeństwa nastolatków, funkcji swipe-up na LinkedInie oraz kreatywnym wykorzystaniu Spotify w działaniach pewnej włoskiej marki.

Zmiany ustawień przedziału atrybucji w FB Ads

Stało się – 19 stycznia oficjalnie rozpoczęły się zmiany w obrębie menadżera reklam, spowodowane aktualizacją systemu iOS 14. Jak już zapewne słyszeliście, od teraz użytkownicy iPadów i iPhone’ów będą mogli decydować, czy chcą przekazywać dane zewnętrznym firmom lub regulować zakres, w jakim będą to robić.

Jeśli użytkownik nie zezwoli Facebookowi na trackowanie swojej aktywności, wtedy dane odbierane przez piksel zostaną ograniczone do 7-dniowej atrybucji kliknięć.

Obecnie FB wprowadza jako domyślne następuje przedziały:
7-dniowy przedział atrybucji kliknięć i 1-dniowy przedział atrybucji wyświetleń.

Na dalszym etapie domyślnym przedziałem staną się same 7-dniowe kliknięcia.

Prócz tego możliwe będzie odbieranie jedynie 8 zdarzeń standardowych i niestandardowych, które będziemy mogli spriorytetyzować wedle uznania. Warto wobec tego pamiętać o uporządkowaniu zdarzeń niestandardowych, które na kontach reklamowych często bywają tworzone w nadmiarze. 

Śledźcie uważnie naszego Facebooka, ponieważ już wkrótce odbędzie się tam LIVE, podczas którego Piotr Chmielewski przybliży Wam ten temat i doradzi, co zrobić, by nowy porządek w menadżerze reklam wywołał jak najmniej chaosu w waszych działaniach reklamowych!

Komunikat Facebooka znajdziecie TUTAJ.

Czy mamy następcę WhatsAppa?

Kto z Was w styczniu usłyszał chociaż raz o aplikacji Signal? Ręka do góry! 🙋‍♀️

Gdy WhatsApp ogłosił zmiany w zakresie polityki prywatności, rozpętała się burza. Choć do tej pory aplikacja uchodziła za względnie bezpieczne narzędzie do komunikacji, nowa wersja regulaminu gwałtownie zmieniła jej postrzeganie. W regulacjach znajdziemy m.in. zapisy o tym, że WhatsApp może automatycznie zbierać dane o aktywności użytkownika w aplikacji, w tym jego ustawienia, kontakty z użytkownikami, czas i częstotliwość tych działań, a nawet dane dot. logowania.
Co ważne, WhatsApp ma uniemożliwić korzystanie z aplikacji osobom, które nie zaakceptują regulaminu.

W ten oto sposób na fali oburzenia zyskał popularność – do tej pory dość niszowy – komunikator Signal. Jest on obsługiwany przez organizację non-profit Signal Foundation i nie gromadzi na swoich serwerach żadnych informacji o aktywności użytkowników. 

W ciągu tygodnia od ogłoszenia zmian w regulaminie WhatsAppa, pobieralność Signala wzrosła z ok. 245 tys. do… 8,8 mln! Ten ogromny sukces wywołał też niemałe kłopoty z funkcjonowaniem apki – w wyniku przeciążenia serwerów doszło do awarii komunikatora.

Na koniec mam dla Was ciekawostkę. Gdy Elon Musk opublikował tweeta “Use Signal”, akcje spółki poszybowały do góry jak szalone. Problem tkwi w tym, że faktyczny Signal, będąc organizacją non-profit, nie jest obecny na giełdzie. Okazało się, że inwestorzy zafundowali 90% wzrost firmie Signal Advanced, która z usługami internetowymi nie ma nic wspólnego. 😉

A Wy, planujecie przesiadkę na Signal?

TikTok wprowadza dodatkowe ograniczenia wiekowe

Od teraz na użytkowników TikToka w wieku 13-16 lat zostanie nałożone ograniczenie, mające na celu poprawę ich bezpieczeństwa. Ich konta będą automatycznie ustawiane jako konta prywatne, a dostęp do twórczości nastolatków otrzymają tylko zaakceptowani obserwatorzy.

Również funkcja „Zasugeruj swoje konto innym” będzie domyślnie wyłączona.

Użytkownicy do 16 roku życia mogą też zdecydować, od kogo chcą otrzymywać komentarze – ale opcja “od każdego” zostaje usunięta.

Swipe-up w stories na LinkedInie jednak nie dla wszystkich

Jeśli w zeszym roku ucieszyła was informacja o możliwości podpinania linków do linkedinowych stories, niestety czeka was rozczarowanie. Podobnie jak w przypadku Instagrama, gdzie swipe-up dostępny jest dla użytkowników posiadających minimum 10 tys. followersów, tak i na LinkedInie pojawi się tego typu ograniczenie.

Dostęp do tej funkcji będą mieć tylko:

Źródło: https://www.linkedin.com/help/linkedin/answer/127953

Pinterest udostępni nowy format reklamowy

W ciągu ostatniego pół roku aż o 85% wzrosła liczba użytkowników Pinteresta, którzy reagują na zamieszczane na platformie reklamy.
W odpowiedzi na tę optymistyczną tendencję, serwis wkrótce wypuści nowy format reklamowy. Będa to reklamy dynamiczne, prawdopodobnie zbliżone działaniem do znanych nam z FB reklam z materiałem dynamicznym. 

Reklamodawcy zyskają dostęp do zewnętrznych platform (RevJet, StitcherAds i Smartly.io), które ułatwią im tworzenie tego typu formatów w szybki prosty sposób. W dynamicznych Pinach automatycznie będą się zmieniać wgrane zasoby, takie jak zdjęcia, teksty czy ceny. Będzie też możliwe korzystanie z katalogu produktów.

Źródło: https://wersm.com/pinterest-launches-new-dynamic-creative-ad-specialty/

Jak wykorzystać Spotify w działaniach marki?

Na to pytanie odpowie wam producent makaronów Barilla! 

Marka stworzyła kilka playlist, które pomogą w ugotowaniu idealnego makaronu al dente. 

Każda z nich trwa 9, 10 lub 11 minut i jest opracowana specjalnie pod konkretne typy makaronu. Na koncie Barilli znajdziecie playlisty takie jak Pleasant Melancholy Penne (klik) albo Mixtape Spaghetti (klik). 

Więcej informacji: