Stanowisko ⏩ New Business Manager
Gdzie? ⏩ Zdalnie/Kraków

TWÓJ ZAKRES OBOWIĄZKÓW:

🚀 pozyskiwanie nowych klientów zgodnie z wytycznymi agencji oraz własnego doświadczenia (prospecting),
🚀 pozyskiwanie zapytań ofertowych, obsługa zapytań, negocjowanie,
🚀 tworzenie ofert i prezentacji, 
🚀 dopasowanie ofert pod potrzeby klienta,
🚀 umawianie i prowadzenie rozmów telefonicznych oraz spotkań online z potencjalnymi klientami
🚀 ustalanie warunków współpracy z klientami,
🚀 przygotowanie i finalizowanie umów,
🚀 współpraca z Office Managerem – płatności, faktury, windykacja,
🚀 wsparcie posprzedażowe, 
🚀 współpraca z Zespołem,
🚀 budowanie pozytywnych relacji ze stałymi klientami,
🚀 dbanie o wizerunek firmy wśród klientów,
🚀 regularne prowadzenie CRM.

APLIKUJ DO NAS JEŻELI:

👉 posiadasz minimum rok doświadczenia na podobnym stanowisku, 
👉 cechuje Cię bardzo dobra organizacja pracy, terminowość, duża samodzielność i  proaktywność – poszukiwanie i proponowanie nowych rozwiązań 
👉 masz bardzo dobrze rozwinięte zdolności komunikacyjne i łatwo nawiązujesz kontakt z innymi, 
👉 jesteś na bieżąco z social mediami i czujesz się w tematach marketingowych,
👉 znasz i korzystasz z narzędzi takich jak Sellizer, Pipedrive, lub innych analogicznych narzędzi pracy New Businessa.

MILE WIDZIANE: 

👉 język angielski na poziomie minimum B2

CO DLA CIEBIE PRZYGOTOWALIŚMY:

🔸 UZ lub B2B
🔸 Stawka: 5000 – 7000 netto
🔸 Miejsce pracy, w którym będziesz się czuł/a częścią zespołu.
🔸 Kartę MultiSport.
🔸 Elastyczny czas pracy.
🔸 Wewnętrzne szkolenia.
🔸Pracę zdalną ze spotkaniami w biurze ok. raz na miesiąc. 

📧 Napisz do nas na: [email protected]


Stanowisko ➡️ Social Media Specialist Junior/Mid
Gdzie? ➡️ Zdalnie

TWÓJ ZAKRES OBOWIĄZKÓW:
🚀Tworzenie contentu w mediach społecznościowych.
🚀Tworzenie harmonogramu treści.
🚀Planowanie i tworzenie reklam w kanałach reklamowych Facebook & Instagram Ads.
🚀Tworzenie planów reklamowych i lejków sprzedażowych dla klientów.
🚀Optymalizacja reklam i stała praca nad poprawą wyników.
🚀Kontakt z klientem (głównie mailowy, telefoniczny, online’owy).
🚀Comiesięczne raportowanie wyników.
🚀Moderacja treści w social mediach.
🚀Zlecanie projektów graficznych i stała współpraca z grafikami.
🚀Kontakt z team leaderem i pozostałymi specjalistami.

MILE WIDZIANA
👉Znajomość innych systemów reklamowych, np. LinkedIna, Pinteresta czy TikToka.

APLIKUJ DO NAS JEŻELI:
👉Posiadasz minimum rok doświadczenia na podobnym stanowisku.
👉 Masz niekonwencjonalne pomysły, lekkie pióro i posługujesz się nienaganną polszczyzną.
👉Jesteś na bieżąco z social mediami.
👉Wiesz o istnieniu piksela Facebooka i potrafisz przetestować w nim zdarzenia.
👉Potrafisz tworzyć kampanie z katalogiem produktów i wiesz jak działa remarketing dynamiczny.
👉Masz doświadczenie w tworzeniu kampanii z celem „Konwersje”.
👉Znasz pojęcie ROASU.😉

CO DLA CIEBIE PRZYGOTOWALIŚMY:
🔸 Miejsce pracy, w którym będziesz się czuł/a częścią Zespołu.
🔸 UZ lub B2B
🔸 Stawka: 4000-6000 zł netto.
🔸 Team Leadera, który będzie aktywnie wpływał na Twój rozwój.
🔸 Kartę MultiSport.
🔸 Elastyczny czas pracy.
🔸 Wewnętrzne szkolenia.
🔸 Pracę w 100% zdalną.

Aplikuj ▶️ [email protected]

Cenię materiały, które publikuje Paweł Tkaczyk, więc z zaciekawieniem obejrzałem wczorajszy „Koniec epoki guzika <<Obserwuj>>”. Zgadzam się co do diagnozy, opisu tego, jak zmieniły się social media. Nie zgadzam się co do wniosków i rekomendacji. Uważam, że niektóre z nich – jeśli zostałyby wdrożone – byłyby wręcz dla marek szkodliwe. Dlatego zdecydowałem się opublikować polemikę.

Wideo zaczyna się dobrze: zasady docierania do odbiorców w social mediach faktycznie się zmieniają. Algorytmy przejmują władzę. Coraz mniejsze znaczenie ma to, kto obserwuje profile marek, bo i tak to algorytmy lepiej wiedzą, co komu wyświetlać. Trudniej docierać do Obserwujących, łatwiej do nowych osób. A to wszystko wina/zasługa TikToka, który jako pierwszy wprowadził ten mechanizm i inni poszli za jego przykładem. Co do tego pełna zgoda. Dalej jednak zaczynają się schody. Skupię się na trzech.

1. TEZA z nagrania: skoro to algorytm zdecyduje, jakie treści pokazać, osłabi się relacja odbiorców z markami i twórcami. Z czasem ich pozycja w social mediach będzie tak słaba, jak pozycja sprzedawców na Allegro, gdzie nie przywiązujemy się do konkretnych sprzedawców – liczy się produkt i wygodny zakup.

Cytat z nagrania: „…sprzedawcy na Allegro są wzajemnie wymienialni. W epoce „For you page” (zakładka „Dla Ciebie” na TikToku, czy IG – przyp. PC) twórcy internetowi będą wzajemnie wymienialni, zdani jeszcze bardziej na łaskę algorytmów. I tak jak Allegro nie jest miejscem do budowania marki, tak samo sieci społecznościowe niedługo przestaną być miejscem do budowania marki.”

Polemika:

To, że „guzik Obserwuj” będzie miał mniejsze znaczenie i że o tym, co zobaczą odbiorcy, zadecyduje algorytm, nie oznacza, że pozycja marek w SM będzie tak słaba jak pozycja sprzedawców na Allegro.

Różnica pomiędzy Allegro a SM jest fundamentalna: na Allegro użytkownik wchodzi po to, by tu i teraz kupić produkt. Porównać opcje i podjąć decyzję. Nie wchodzi po to, by budować relację ze sprzedającymi.

W social mediach przeciwnie: odbiorcy nie wchodzą tam dlatego, że mają natychmiastową potrzebę zakupową. Są za to gotowi obserwować działania firm/twórców i z czasem poczuć, że mogą zaufać/polubić ich na tyle, by zdecydować się na zakup.

Allegro nigdy nie było i nie będzie miejscem budowania marki. Social media w przewidywalnym okresie nim pozostaną. Budowanie społeczności/zdobywanie zaufania nadal będzie działać, tylko na zmodyfikowanych zasadach.

✅ Docieranie do Obserwujących mimo wszystko wciąż będzie możliwe (kanały nadawcze, Stories, mailingi w Messengerze, opcja Ulubione itd.).

✅ Docieranie do nowych osób będzie łatwiejsze. Algorytmy pozwalające bezpłatnie dotrzeć do nowych osób, które nie obserwują jeszcze marki, z oczywistych powodów są też szansą. Zasięgi spadały od lat, teraz pojawia się pierwsza od dawna realna perspektywa, żeby to odwrócić.

Więź między twórcą a użytkownikiem nie musi się więc osłabić. Przeciwnie: niektóre społeczności – dzięki większym bezpłatnym zasięgom – będą rozwijać się „na sterydach”.

2. TEZA z nagrania: Markom i twórcom dodatkowo zaszkodzi fakt, że wkrótce nie będziemy zwracali uwagi, od kogo – od jakiej marki lub twórcy – pochodzą treści. Zamiast tego będziemy postrzegać content jako treści z TikToka czy z Instagrama.

Cytat z nagrania: „Takie podejście do algorytmu sprawia, że ani <<kto>>, ani <<co>> nie są już ważne. Koronnym argumentem kierowania uwagi jest <<gdzie>>, a to gdzie? brzmi: <<na TikToku, na Instagramie>>, a nie na TikToku Justina Biebera, czy na Instagramie Żabki.”

Polemika:

Trudno wyobrazić sobie, żeby fani artysty przekierowali swoje emocje wobec niego na emocje wobec TikToka, a hejterzy Żabki swój hejt kierowali na Instagram, a nie na Żabkę. Kryzys Żabki zawsze będzie kryzysem Żabki, a nie kryzysem IG. Sukces nowego teledysku Biebera zawsze będzie sukcesem jego, a nie TikToka.

Niezależnie od technikaliów, od tego jak aktualnie działają algorytmy, w social mediach faktycznie nawiązujemy relacje z konkretnymi osobami czy markami. I właśnie dlatego nie można socjali stawiać w jednym rzędzie z Allegro.

3. TEZA/rekomendacja z nagrania: należy skupić się na własnych kanałach, social media traktować jako miejsce do wyświetlania reklam i kierować z nich do siebie.

Cytat z nagrania: „Jak budować markę? (…) Dokładnie tak samo, jak budują ją sprzedawcy na Allegro. Zabierają się z Allegro i budują własny sklep. Bo tam mają pełną kontrolę nad tym, które produkty są pokazywane czy promowane. Chcesz budować społeczność wokół swojej marki? (…) Twórz tę społeczność we własnej przestrzeni, którą kontrolujesz. Używaj mediów społecznościowych jako platformy reklamowej.”

Polemika:

Obserwuję dyskusję o social mediach i staram się w niej uczestniczyć od lat. To nie są nowe argumenty. W podobnej formie pojawiają się, w różnych źródłach, od dawna.

„Buduj własną listę mailingową”, „social media są tylko źródłem ruchu, służą by kierować do siebie, na swojego bloga” – marketingowcy dobrze znają ten tok myślenia.

Wcześniej mówiło się jeszcze „odbiorcy wchodzą do SM tylko i wyłącznie po rozrywkę, na pewno nie będą zainteresowani treściami merytorycznymi, Facebook nie sprzedaje…” Na szczęście przynajmniej tę ostatnią teorię mamy już chyba za sobą.

W praktyce takie stwierdzenia powodują obniżanie znaczenia social mediów. Skutkują przeniesieniem uwagi marketerów i ich zasobów gdzie indziej, na inne działania. Doba nie jest z gumy, więc np. rozwijanie własnego bloga zazwyczaj oznacza mniej czasu na media społecznościowe.

Jedno nie musi wykluczać drugiego, ale ostatnie kilkanaście lat udowodniło z całą mocą, że marki, które zamiast skupiać się wyłącznie na kanałach „własnych”, postawiły na SM, ogromnie na tym skorzystały. Opłaca się być mocnym tam, gdzie jest uwaga, czas, zaangażowanie naszych odbiorców, a ona jest w SM. Wg najnowszego badania Gemiusa średni dzienny czas w social mediach w Polsce to 2 godziny dziennie, więc to się raczej nie zmieni.

Poza tym warto zadać sobie pytanie, czy w internecie jakiekolwiek kanały są faktycznie w pełni „własne”, bo przecież na reguły Gmaila wpływające na dostarczalność e-maili i algorytmy Google’a decydujące o wejściach na strony www też nie mamy żadnego wpływu.

Traktowanie SM wyłącznie jako „platformy reklamowej” byłoby niepotrzebną kapitulacją, rezygnacją z wielu możliwości, które te serwisy oferują. Większość marek po prostu na tym straci.

Wyjątki? Marki z ogromną rozpoznawalnością i obecnością offline’ową, takie jak Żabka, Rossmann, czy Lidl, które pojawiają się w nagraniu jako przykłady „wychodzenia” lub chociaż ograniczania obecności w mediach społecznościowych. No cóż… bez 10 000 sklepów stacjonarnych (Żabka) nie próbujcie tego w domu.

Więc ostatecznie zmiany nie „powinny nas martwić”. Zawirowania techniczne to w social mediach chleb powszedni, ale też szansa dla tych którzy będą potrafili je zrozumieć i wykorzystać.

PS O co innego chodziło też Mosseriemu (szef IG) przywołanemu na początku materiału wideo. Mówił o innym rozłożeniu wagi, która jest przypisywana dużym i małym twórcom oraz o dowartościowaniu tych mniejszych. Każdy więc – nawet posiadając mniejszą liczbę obserwujących – ma zyskać szansę na dotarcie do większej liczby osób. I to też raczej dobra wiadomość.

Kolejny tydzień, kolejne zmiany! W najnowszym wydaniu Tygodnika SMN przeczytacie tradycyjnie o kilku nowościach ze świata social mediów. W tym o pogoni Instagrama za TikTokiem, a także dowiecie się więcej o możliwościach wsparcia ulubionych twórców i influencerów.

Suba daj influencerowi…

…sakiewką potrząśnij, czyli Instagram rozpoczyna testy usługi subskrypcyjnej! To nowa forma monetyzacji treści, która, jak mówi Adam Mosseri, ma zagwarantować twórcom bardziej przewidywalny przychód, niezależny od warunkowanych przez algorytmy zasięgów.

Prócz tego twórcy docelowo mają też zyskać możliwość zarządzania bazą subskrybentów, co umożliwiłoby im wykorzystywanie tych danych również poza aplikacją IG.

Jakie korzyści uzyska subskrybent?

  1. Subscribers Stories – dostęp do ekskluzywnych instastories, skierowanych wyłącznie do osób, które wspierają influencera.
  2. Subscribers Lives – czyli zamknięte „lajwy”. Dla subskrybentów to doskonała okazja, by w węższym gronie uzyskać odpowiedzi na swoje pytania, a dla twórcy kolejne narzędzie do budowania zaangażowania i przywiązania widza do siebie.
  3. Subscribers Badge – specjalna, fioletowa odznaka z białą koroną, którą otrzyma każdy stały subskrybent. Znaczek będzie wyświetlany obok nazwy użytkownika, więc twórca w łatwy sposób dostrzeże swoich największych fanów w DM-ach czy komentarzach.

Na ten moment test prowadzony jest w Stanach Zjednoczonych we współpracy z wybranymi influencerami, np. @jordanchiles lub @bunnymichael

Ceny subskrypcji wahają się od 0,99$ do 99,99$ miesięcznie, a Instagram nie będzie pobierał prowizji od tych kwot przynajmniej do 2023 r.

Źródło

Subskrypcje również na TikToku

Tak, dobrze czytacie. Wyścig trwa, dlatego TikTok klika dni temu wstępnie poinformował, że planuje wprowadzenie modelu subskrypcyjnego na swojej platformie. Na ten moment nie są znane praktycznie żadne szczegóły, ale przedstawiciel TikToka twierdzi, że firma już od jakiegoś czasu prowadzi testy dotyczące tego typu usługi.

Źródło

Możliwość edycji gridu na Instagramie

To nie koniec nowości w tej aplikacji! Najświeższe doniesienia z IG dotyczą siatki postów na profilu. Instagram testuje możliwość swobodnego zarządzania kolejnością zdjęć i video, dzięki której twórcy będą mogli np. przesunąć na górę swoje starsze posty lub zwyczajnie poprawić kompozycję gridu.

Wielka Brytania w walce z retuszem

Rząd Wielkiej Brytanii rozpoczął dyskusję nad projektem ustawy (Digitally Altered Body Image Bill), zgodnie z którą reklamodawcy i influencerzy mieliby zamieszczać ostrzeżenia przy zdjęciach przedstawiających wyretuszowane twarze i sylwetki.

Źródłem tego pomysłu jest coraz gorsza kondycja psychiczna nastolatków. W okresie od kwietnia do października 2021 w Wielkiej Brytanii odnotowano aż 41-procentowy wzrost (w stosunku do analogicznego okresu w 2020) liczby hospitalizacji wśród osób poniżej 17 roku życia, spowodowanych zaburzeniami odżywiania.

Źródło

Instagram testuje wertykalną nawigację w Stories

Instagram z dnia na dzień coraz bardziej upodabnia się do TikToka. Tak może być również w kwestii przeglądania Stories, które do tej pory przewijaliśmy w poziomie. Jak donosi Matt Navarra, użytkownicy w niektórych krajach (np. Turcji i Brazylii) mają okazję testować opcję pionowego scrollowania. Poszczególne klatki stories danego użytkownika w dalszym ciągu przeskakują w pozycji horyzontalnej, natomiast przejście do następnego użytkownika wygląda tak, jak na Tik Toku. 

Źródło

W czwartek 16 grudnia w godzinach 10:00-14:00 Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przejmuje nasze social media! Na naszym Stories pojawią się relacje bezpośrednio ze schroniska, kręcone przez inspektorów KTOZ-u. Akcja #KTOZprzejmujeSMN ma promować świąteczną zbiórkę pieniędzy dla psów i kotów.

Pieniądze będą przeznaczone na dobrą jakościowo żywność, karmy, puszki, opiekę weterynaryjną oraz koce, ręczniki czy środki higieniczne (link do zbiórki).

– W tym roku mamy bardzo dużo różnego rodzaju zbiórek. Pod koniec listopada tradycyjnie już, odbył się 32. Charytatywny Koncert Granie na SZCZekanie. 16 grudnia wspólnie z agencją będziemy zbierać pieniążki w niekonwencjonalny sposób. Właśnie za pomocą social mediów, dzięki wysokim zasięgom, jakie generują profile agencji – tłumaczy Kinga Osuch z  Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

W relacjach zobaczycie, jak wygląda codzienna praca w schronisku, poznacie naszych podopiecznych, usłyszycie wzruszające historie, niektóre bardzo ściskające za serce np. z interwencji. 

– Opowiemy Wam również, jak wygląda proces adopcyjny oraz dowiecie się, jakie są najpilniejsze potrzeby, na które zbieramy pieniądze. – zapowiada Osuch z KTOZ-u.

Zależało nam, aby wykorzystać możliwości social mediów oraz dać głos tym, którzy na co dzień walczą o zdrowie i dom dla czworonogów. 

Duża część naszego zespołu agencyjnego to miłośnicy i właściciele różnego rodzaju czworonogów. Część z nich jest właśnie ze schronisk. Więc wybór organizacji był dla nas oczywisty.

Inspektorzy KTOZ-u są dla tych zwierząt prawdziwymi bohaterami.

Byliśmy tam. Widzieliśmy, jak one na nich patrzą…

Nie każdy bohater nosi pelerynę, czasem trzyma miskę z jedzeniem i ciepły koc…

Link do zbiórki znajduje się tutaj.
Link do wydarzenia na Facebooku tutaj.

Stories znajdziecie na naszych facebookowych i instagramowych profilach w ten czwartek w godzinach 10:00-14:00.

Meta, scamy i kryptowaluty – w świecie social mediów jak zwykle wrze!

W najnowszym wydaniu Tygodnika SMN dowiecie się więcej na temat zmian w algorytmach produktów Mety, a także przeczytacie o bezpieczeństwie na FB i nowych porządkach UOKiK-u w świecie influencer marketingu.

Nowe funkcje w Messengerze

Messenger pod koniec roku postanowił poczęstować użytkowników małymi nowościami. 

Czy mieliście okazję zauważyć nową zakładkę obok naklejek i gifów? To soundmojis! Czyli nowa wersja emojis, która pozwoli wam wyrazić się w nieco bardziej ekspresyjny sposób. Na razie w Polsce dostępnych jest niespełna 20 reakcji, w tym 2 nawiązujące do serialu Stranger Things.

Prócz tego wkrótce na terenie USA Messenger wprowadzi opcję współdzielenia płatności ze znajomymi. Ma to ułatwić i przyspieszyć rozliczanie się z grupowych wydatków. Póki co nie będziemy mogli cieszyć się tą opcją, ponieważ wciąż czekamy na wprowadzenie Facebook Pay w Polsce.

Źródło

Contentowy król 2022: video

Choć od wielu lat w noworocznych raportach dotyczących trendów i przyszłości social mediów mogliśmy przeczytać, że “TEN rok będzie rokiem video”, tak naprawdę dopiero obecnie możemy poczuć, że dzieje się potężna zmiana.

TikTok zawojował świat, Instagram wprowadził Reels i 60-sekundowe klatki stories, a teraz… zmienia się jego algorytm (i jak wynika z naszych obserwacji, dotyczy to również Facebooka)! Przyjrzyjcie się swojemu feedowi IG, a zauważycie, że już teraz miażdżąca większość treści to formaty video, a zdjęcia najprędzej można napotkać w postach sponsorowanych. To dość odważny ruch, który może nie spodobać się fanom bardziej “tradycyjnego” Instagrama, ale faktem jest, że obecnie Meta staje do walki o uwagę młodszego widza, nawet kosztem dotychczasowych, wiernych użytkowników. 

Potwierdzają to słowa Zuckerberga, który przy okazji podsumowywania wyników finansowych Mety z 3. kwartału 2021, napisał że obecnie najważniejszym targetem są młodzi dorośli i to ich oczekiwania będa dyktować dalszy rozwój firmy.

Stąd właśnie wynika agresywny zwrot ku formatom video, a szczególnie Reels, które w 2022 mają zdominować nasze feedy.

„We also expect to make significant changes to Instagram and Facebook in the next year to further lean into video and make Reels a more central part of the experience”.

– Mark Zuckerberg

Nie istnieją proste recepty na sukces w mediach społecznościowych, ale możemy być pewni, że w nadchodzącym roku jednym z magicznych składników będzie właśnie kreatywny content video! 

Facebook Protect wkracza do Polski

Program Facebook Protect (do niedawna dostępny jedynie w USA) ma za zadanie chronić jednostki bardziej niż inni narażone na cyberataki: dziennikarzy, aktywistów i polityków. Facebook sam przypisuje użytkowników do programu, dlatego mogą się w nim zarejestrować tylko osoby, które zobaczą stosowny monit na swoim koncie. Po rejestracji będą musiały obowiązkowo korzystać z uwierzytelniania dwuskładnikowego, a ich konto ma być bardziej szczegółowo monitorowane pod kątem podejrzanych aktywności i zagrożeń atakami hakerskimi.

Źródło

Instascamerzy na celowniku UOKiK-u

Po wszęciu pierwszych kroków w sprawie nieoznaczonych współprac płatnych, UOKiK zabiera się za tzw. scamy. Rozpoczęło się nowe śledztwo, które ma zbadać charakter takich współprac i zweryfikować, czy influencerzy promujący oszustwa świadomie działali na szkodę swoich odbiorców. Urząd zachęca do anonimowego zgłaszania scamów na [email protected].

Działania UOKiK-u niewątpliwie rzucą trochę światła na “szarą strefę” w influencer marketingu.

Źródło

Łatwiejsze oznaczanie użytkowników na TikToku

Jak donosi Matt Navarra, TikTok testuje oznaczanie innych użytkowników w flimikach. Do tej pory było to możliwe tylko w opisie nagrania. Funkcja sprawi, że łatwiej będzie np. wskazać współtwórcę tiktoka lub markę sponorującą materiał, dzięki czemu zyskają oni również większy rozgłos. Na ten moment nie wiadomo, czy i kiedy opcja wejdzie do aplikacji na stałe.

Pinterest: w pogoni za trendami

Nie tylko Meta czuje, że to ostatni moment, by postawić wszystkie karty na formaty video. Pinterest postanowił wykupić Vochi – aplikację do tworzenia i edycji video. Od teraz zespół Vochi stanie się częścią Pinteresta. Wszystko po to, by zapewnić użytkownikom lepsze możliwości tworzenia kreatywnych i angażujących filmów.

Nie jest to jednak pierwszy taki ruch platformy! Pinterest wkroczył na ścieżkę “video-first” już wcześniej, tworząc zakładkę Watch, Pinterest TV i produkując swoją własną serię materiałów Creators Originals, w której popularni twórcy edukują społeczność.

Edytowalne karuzele na IG

Aż chciałoby się powiedzieć: no, nareszcie! Instagram włączył możliwość usuwania zdjęć z już opublikowanych karuzeli. Wystarczy wejść w edycję posta, wybrać kafelek do usunięcia i kliknąć ikonkę kosza, a następnie zaakceptować zmiany. Z decyzji możemy wycofać się przez 30 dni, potem materiał zostanie usunięty z archiwum.

Źródło

Nowe możliwości w reklamowaniu kryptowalut

Meta poluzowała kryteria kwalifikacij do wyświetlania reklam dot. kryptowalut poprzez zwiększenie liczby akceptowanych licencji – z 3 aż do 27. Jak twierdzi spółka, rynek krypotowalut “dojrzewa”, a same kryptowaluty są coraz częściej akceptowalnym środkiem płatności, stąd decyzja o ułatwieniu procesu weryfikacji takich reklamodawców.

Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Do następnego!

Musimy to przyznać: najnowszy Tygodnik SMN został zdecydowanie zdominowany przez Facebooka i Instagrama. Mark Zuckerberg zasypał nas mnóstwem nowinek i ogłoszeń, których nie sposób przemilczeć. Ale bez obaw, jako wisienkę na torcie przygotowaliśmy również gorące newsy o Twitterze. Zapraszamy do lektury, będzie naprawdę ciekawie!

Facebook, metaverse i podbój Europy

Metaverse to słowo odmieniane w ostatnim tygodniu przez wszystkie przypadki. Wszystko dzięki Zuckerbergowi, który zapowiedział, że Facebook w ciągu najbliższych 5 lat planuje zatrudnienie 10 000 pracowników na terenie Europy (w tym także w Polsce), którzy zajmą się budową tego potężnego projektu. A o co tak właściwie w nim chodzi? Już wyjaśniamy!

Metawersum ma być czymś w rodzaju kolejnego, nowego wcielenia internetu. Wirtualnym światem, w który wejdziemy jako awatary i który zniesie barierę, jaką jest lokalizacja, umożliwiając wirtualny teleport w dowolne miejsce na ziemi. W wizjach roztaczanych przez Facebooka, metaverse pozwoli np. na spotykanie się i pracę zespołową w wirtualnych biurach, udział w eventach, zajęciach sportowych albo na wizytę u znajomego, który mieszka na drugim końcu świata.

Jak mówi Zuckerberg, w metaversie chodzi o obecność, poczucie wspólnoty, a pomóc ma w tym właśnie przeniesienie wirtualnego świata z 2D do 3D.

Brzmi jak sci-fi? Nic dziwnego, bo to właśnie tam pierwszy raz pojawiała się koncepcja metawerusum, która dziś jednak staje się coraz bardziej realna.

Facebook zmienia nazwę?

Skoro już o metawersie mowa, nie moglibyśmy pominąć informacji, która właśnie rozgrzała internet do czerwoności! Wszystko wskazuje na to, że 28 października Mark Zuckerberg ogłosi nową nazwę Facebooka. Nie chodzi jednak o nazwę serwisu społecznościowego, a całego przedsiębiorstwa.

Do tej pory pod parasolem Facebooka kryły się także: Instagram, WhatsApp, Oculus, Giphy i Mapillary. Internetowy gigant ewidentnie próbuje jednak zerwać z łatką speca od mediów społecznościowych, a zamiast tego podkreślić, że plany firmy sięgają o wiele dalej, a pod je jskrzydłami rozwijane będą projekty, usługi i narzędzia zdecydowanie wykraczające poza “społecznościówki”.

Źródło

Kampanie Advantage+ i wycofany materiał dynamiczny w FB Ads

Jeśli działacie sprzedażowo w Facebook Ads, prawdopodobnie mieliście okazję zobaczyć najnowszą propozycję Facebooka: kampanie Advantage+ (lub Przewaga+).

Kampania ma się opierać na odgórnie narzuconej konfiguracji ustawień, która ma nam oszczędzić czas i teoretycznie przynieść “więcej konwersji w najlepszej cenie”.

Te ustawienia to:

Ostatni punkt jest o tyle ciekawy, że w Menadżerze Reklam pojawiła sie informacja o wycofaniu materiału dynamicznego w dość ekspresowym tempie – ma to nastąpić już 23 października! 

Podejrzewamy więc, że reklamy z materiałem dynamicznym będą od teraz zarezerwowane wyłącznie dla osób tworzących kampanie z wykorzystaniem opcji Advantage+.

Jeśli chcemy dokonać zmian w wyżej wymienionych automatycznych ustawieniach, zostaniemy po prostu przekierowani do tradycyjnego, ręcznego ustawiania kampanii z uwzględnieniem wszystkich 3 etapów: Kampania → Zestaw reklam → Reklama.

W Advantage+ ten dobrze nam znany trójpodział został scalony i zminimalizowany do jednej strony, która łączy w sobie elementy każdego etapu tworzenia kampanii.

Nowe formaty reklamowe na Twitterze

Twitter rozwija swój system reklamowy i właśnie wypuścił nowy format: “multi-destination carousel ads”. Do tej pory karuzele mogły kierować tylko do jednego miejsca docelowego, natomiast teraz każdy kafelek karuzeli może zawierać inne hiperłącze.

Ale to nie wszystko! W fazie testów jest kolejny format – reklamy w wątkach (konwersacjach). Reklama będzie pojawiać się po pierwszej, trzeciej lub ósmej odpowiedzi w wątku. Poniżej możecie obejrzeć video, które przedstawia ten format:

Instagram uprzedzi o awariach

Po ostatniej potężnej awarii ekosystemu Facebooka, Instagram testuje nową funkcję, która uspokoi użytkowników, informując o aktualnych problemach technicznych występujących w obrębie aplikacji. 

Źródło

Jak uniknąć blokady konta?

Instagram ma w planach wprowadzenie nowej zakładki, która ułatwi użytkownikom kontrolowanie ich profilu oraz statusu zgłoszeń. “Account status” ma być miejscem, w którym użytkownik sprawdzi decyzje Instagrama odnośnie zgłoszonych szkodliwych kont lub treści, a także sprawdzi szczegółowo komunikaty na temat naruszeń, których sam się dopuścił. 

Źródło

To wszystko na dziś, do zobaczenia wkrótce!

Jakie kategorie produktów sprzedają się najlepiej? Do jakich przychodów można dojść w ciągu 6 miesięcy od założenia sklepu internetowego prowadzonego jednoosobowo? Poniżej znajdziecie naszą rozmowę z Tomaszem Cincio. Tomasz z branżą e-commerce związany jest od niemal 20 lat. Zarządza jedną z największych platform sklepowych – RedCart.pl, z rozwiązań której korzystają tysiące sklepów internetowych w całej Europie. Od niedawna zaangażowany jest także w budowę największej platformy dropshippingowej w tej części Europy – Droplo.com.

Z tej rozmowy dowiesz się m.in.:

Rozmowę przeprowadził Piotr Chmielewski, CEO Social Media Now.


Piotr Chmielewski: W naszej agencji Social Media Now specjalizujemy się w kampaniach reklamowych m.in. na Facebooku i Instagramie. Od jakiegoś czasu zajmujemy się również promowaniem sklepów internetowych. Od roku prowadzimy projekt GrowNow, w którym współpracujemy ze sklepami internetowymi na zasadzie success fee (prowizja od sprzedaży), czyli rozliczamy się w zależności od wyników kampanii reklamowych. Wiemy, że nasi odbiorcy są zainteresowani branżą e-commerce, zwłaszcza w czasie pandemii. Powiedz, o czym warto pamiętać otwierając sklep internetowy w 2021 roku?

Tomasz Cincio: W tym momencie rynek e-commerce jest w zupełnie innym miejscu, niż jeszcze 12 miesięcy temu, przed pandemią. Moim zdaniem to idealny moment, żeby pomyśleć o własnym sklepie. Wszystkie statystyki i dane z rynku potwierdzają, że rynek e-commerce bardzo szybko się rozwija, przybywa obecnie w dużym tempie kupujących, ale jednocześnie, co ważne, rynek nie jest jeszcze przepełniony. Należy pamiętać, że niekoniecznie musi być to sklep. To może być sprzedaż poprzez marketplace’y typu Allegro, które mogą być doskonałym uzupełnieniem…

Załóżmy, że jestem początkującym sprzedawcą. Co, Twoim zdaniem, będzie bardziej korzystne: marketing place’y czy własny sklep internetowy?

Myślę, że warto połączyć obie te formy. Nie należy skupiać się na jednym kanale sprzedażowym. Dywersyfikacja źródeł zamówień jest bardzo ważna. Znam osobiście bardzo dużo przypadków, w których nasi klienci uzależnieni od jednej z platform, na której prowadzili sprzedaż internetową, zostawali z niczym. Ich sprzedaż spadała do zera, bo ich konta były blokowane.

A  jakie są najczęstsze przyczyny tych blokad? 

Czasem to wynik działań konkurencji, ale zazwyczaj są to zwykłe codzienne nieporozumienia: reklamacje klientów, bo coś nie zostało dodane do paczki, został pomylony produkt itd. 

Często zdarza mi się rozmawiać z osobami, które korzystają z marketpalce’ów i na nie narzekają. Czy, Twoim zdaniem, to jest taka relacja typu love-hate – narzekają, ale mają tam mimo wszystko wysokie wyniki sprzedażowe? Czy ten marketplace jest jakimś etapem przejściowym i ostatecznie każdy sprzedawca chciałby sprzedawać jednak w swoim własnym sklepie?

My mamy nieco szerszą perspektywę, ponieważ od wielu lat obsługujemy i wspieramy integrację z Amazonem czy z eBay’em na rynkach zagranicznych, gdzie są większe restrykcje. Tam jeśli dochodzi do sporów z klientami, to bardzo łatwo doprowadzić do blokady konta. Większość sprzedawców, przed zbudowaniem własnej marki, próbuje swoich sił w marketplace’ach, które są w pewnym sensie trampoliną. Gdy sprzedaż jest na zadawalającym poziomie, część osób inwestuje we własny sklep. W nim generuje obroty, skaluje, a po pewnym czasie odłącza się od marketpalce’u. 

Czytałem ostatnio tekst, w którym autor twierdził coś zupełnie przeciwnego. Teza była tam taka, że przyszłość e-commerce, to marketplace’y, bo duże platformy „zjedzą” nasze indywidualne sklepy.

Bazując na doświadczeniu na zagranicznych rynkach widzimy, że jednak nadal jest sporo miejsca na lokalne sklepy – szczególnie w Polsce, gdzie ten rynek nie jest w pełni zagospodarowany. Moim zdaniem marketpalce’y będą uzupełnieniem, a nie konkurencją. Jest grupa klientów, która rezygnuje z dużych platform na rzecz małych, wyspecjalizowanych sklepów. Cenią sobie możliwość kontaktu ze sprzedawcą, ekspertem w danej dziedzinie.

Polecam iść dwoma torami: uruchomić sklep internetowy i otworzyć sprzedaż na market place’ie – te kanały sprzedażowe powinny się ze sobą uzupełniać. To najlepszy moment, żeby takie działania rozpocząć.

A w którym momencie warto się odłączyć i postawić wszystko na własny sklep.

Wtedy, kiedy to biznesowo przestaje być opłacalne: mówimy tutaj o produktach nie aż tak wysokomarżowych. Nie wszystkie produkty są z narzutem kilkudziesięciu procent. Gdy zsumujemy wszystkie koszty związane ze sprzedażą na marketplace’ie, jak opłata za wystawienie produktów czy prowizja sprzedażowa, w pewnym momencie okazuje się, że przestaje nam się to kalkulować i wtedy lepiej jest zainwestować we własny brand. Przy każdej kolejnej zmianie cennika na np. Allegro, widzimy odpływ klientów, którzy decydują się założyć własny sklep. Zwłaszcza że marketplace ogranicza budowanie własnej marki – budujemy tylko zasięg i markę danego marketplace’u, ale nie własną.

Ciekawe jest to właśnie, że z tych kilkudziesięciu sklepów internetowych (powoli zbliżamy się do stu) w naszym projekcie #GrowNow, czyli tym projekcie success fee (prowizja od sprzedaży), o którym wspominałem na początku, to najlepsze wyniki mają te, które mają najsilniejszą markę. Jedna rzecz to są kampanie, które zwiększają sprzedaż, ale druga te niewątpliwie aspekt wizerunkowy danego sklepu. Na platformie Redcart.pl macie też duży przegląd różnych branż i produktów. Jakie produkty, Twoim zdaniem, warto sprzedawać? W których branżach działać?

Jeśli chodzi o rok 2020 i 2021 to przygotowałem takie krótkie podsumowanie graficzne topowych produktów, które w trakcie pandemii osiągnęły gigantyczną sprzedaż:

Na przykład, branża liofilizowana, u nas na platformie Redcart.pl notowały wzrost 200-300 proc. w porównaniu z roku poprzednim, więc dynamika była ogromna. Jeśli chodzi o topowe branże na naszej platformie Redcart.pl, to kategoria „Dom i ogród” była numerem jeden. Asortyment z tej branży odnotował duży wzrost – zwłaszcza, że mamy w niej do czynienia z koszykami zakupowymi o wysokiej wartości. 

Podobna sytuacja jest w kategorii „Budowa i remont”. Pozostałe kategorie: „Zabawki i akcesoria dziecięce”, „Zdrowie i uroda” – to są branże, które od kilku lat dominują w sprzedaży online. Należy pamiętać, że są też produkty sezonowe, które o danej porze roku lepiej się sprzedają.

Średni narzut w kategoriach dominujących wynosił odpowiednio: „Dom i ogród” (47%); Fashion (64%); Erotyka (84%) – to pokazuje, że jeżeli produkty z tych kategorii umieścimy na marketplace’ach, to dużo nam jeszcze zostanie w kieszeni i można na tym zarobić.

Każdy, kto próbował na początku roku kupić kamerę internetową w trakcie pandemii, potwierdzi duży wolumen w transakcjach. Lepiej postawić na produkt czy daną kategorię produktów?

Faktycznie naszym klientom doradzamy, że warto powiązać te produkty z tym, czym zajmujemy zawodowo lub czym się interesujemy – żeby klientowi końcowemu lepiej doradzić, żeby stać się ekspertem w jego oczach i wzbudzać zaufanie. To wszystko się przekłada na wyniki sprzedażowe. 

A jest jakieś miejsce, strona, na której możemy sprawdzić na przykład za miesiąc lub dwa, które produkty sprzedają się najlepiej?

My publikujemy własne raporty cyklicznie i nadchodzące trendy na platformie Redcart.pl. Jednak wszystko zależy od naszej strategii, czy stawimy na produkty sezonowe, czy uniwersalne. Pracujemy również nad nową platformą dropshippingową Droplo.com dla osób, które w najbliższym czasie planują otworzyć sklep. Dropshipping, to model pośrednictwa w sprzedaży. Model, w którym ostatecznie nie zajmujemy się wysyłką i tym, jak produkt zostanie dostarczony do klienta – tym zajmuje się hurtownia, z którą nawiązujemy kontakt i współpracę za pomocą właśnie takiej platformy jak nasza.


Więcej o prowadzeniu sklepów internetowych w modelu dropshippingowym możecie przeczytać w wywiadzie z Tomaszem Niedźwieckim.


A jeśli chciałbym potencjalnie teraz otworzyć sklep internetowy, to w jakim systemie, Twoim zdaniem, on powinien zostać utworzony? Jak robię przegląd firm, z którymi współpracuje nasza agencja, to bardzo często pojawiają się taki systemy jak: Woocommerce, Shopper, PrestaShop, ShoppyFay, Magento i wiele innych – który wybrać?

To zależy, czego oczekujemy. Warto zwrócić uwagę, że klienci często sięgają po rozwiązania pozornie darmowe. Tak jest np. w przypadku Woocommerce: sam skrypt dostępny jest do pobrania bezpłatnie, jednak okazuje się, że dalsze kroki już generują koszty, jak choćby wykupienie hostingu, na którym ten sklep będzie „postawiony”. Często te systemy zagraniczne nie oferują podstawowych narzędzi, które są istotne, jak już realizujemy zamówienie. Na przykład systemy płatnicze. W sklepie internetowym oferujemy tylko przelew na konto bankowe, bo platforma udostępnia nam tylko taką możliwość – nie ma płatności BLIKiem, kartą kredytową, PayPal linkami. Kolejne usprawnienia i kolejne integracje wymagają dodatkowych kosztów. Trzeba też pamiętać, że takie platformy udostępniają co kilka miesięcy aktualizacje, które trzeba śledzić.


Na każdym etapie otwierania sklepu internetowego, jeśli robimy to w oparciu o darmowe rozwiązania, to musimy się liczyć z dodatkowymi kosztami, na przykład jeśli chcemy wprowadzać dodatkowe integracje.


 Czy można pogodzić prowadzenie sklepu internetowego z pracą na etacie? Czy da się to połączyć z innymi zajęciami?

Tak, bardzo często się z tym spotykam. Szczególnie w sytuacji, w której ktoś prowadzi sklep w modelu dropshippingowym. Nie wymaga on aż takich nakładów pracy, bo zadania związane z logistyką są przesunięte na dostawcę. Nasi klienci często pracują na etacie i nie chcą z niego rezygnować, bo na początku sklep internetowy jest niewiadomą – jest wiele czynników, które ostatecznie decydują o sukcesie bądź porażce przedsięwzięcia. 


Czy sklep internetowy można na początku prowadzić w pojedynkę, czy warto od razu pomyśleć o jakimś niewielkim zespole ludzi? 

Ten proces, w przypadku naszej platformy, jest na tyle zautomatyzowany, że wystarczy jedna osoba. Wraz z rozwojem sklepu, gdy wzrasta ilość zamówień, bardzo często wśród naszych klientów obserwujemy taki scenariusz, że rezygnują z pracy na etacie i poświęcają się całkowicie prowadzeniu sklepu. Jeśli dochodzimy do wolumenów sprzedażowych rzędu kilkudziesięciu, kilkuset zamówień dziennie, to wtedy warto faktycznie zatrudnić kogoś do pomocy. Kogoś, kto będzie dbał o kontakt z klientami, odpowiadał na pytania, udzielał informacji o statusie zamówienia – z doświadczenia wiem, że często taka osoba, to ktoś po prostu z rodziny.

Jeśli chciałbym otworzyć teraz sklep, na jakie błędy powinienem uważać, które się najczęściej powtarzają?

Po pierwsze, stawianie na rozwiązania, które są tylko pozornie darmowe. Po drugie, początkujący często zapominają, że na sklep trzeba spojrzeć z perspektywy klienta, a przecież my sami, jako konsumenci, szukamy wygodnych rozwiązań (np. płacenie BLIKIEM, odbiór w Paczkomacie). A po trzecie, opieranie sprzedaży na jednym źródle zamówień. Warto też pamiętać, że często problemem na początku może być brak budżetu, który byłby przeznaczony na reklamę naszego sklepu. To niezbędna inwestycja, która szybko się zwraca.

Do jakich przychodów można dojść w ciągu 6 miesięcy od założenia sklepu internetowego prowadzonego jednoosobowo? Zwiększanie przychodu dzięki kampaniom w mediach społecznościowych, to my mamy w tym momencie średni zwrot wydatków na reklamę ze sklepów internetowych na poziomie 7-8 (ROAS), w zależności od tygodnia, to oznacza, że każde tysiąc złotych wydanych na reklamę to 7-8 tysięcy złotych przychodu. Są przypadki, że zwrot wynosi 20, bo ktoś bardzo dobrze trafił ze swoim produktem lub po prostu ma silną markę. Zdarza się jednak, że zwrot jest dopiero po kilku miesiącach. Z doświadczenia wiem, że na początku wystarczy budżet rzędu kilkaset złotych miesięcznie. Jeśli jednak przekracza  on 1000-1500 złotych, można już myśleć o współpracy z jakąś zewnętrzną firmą.

Na sukces składa się wiele czynników. Wszystko zależy od asortymentu, od produktów, od ich odpowiedniej ekspozycji (zdjęć, opisów), ceny. Znam przypadek, że jeden ze sklepów po trzech miesiącach generował przychód rzędu 130 tysięcy złotych miesięcznie. To nie są produkty niedostępne, każdy może je pobrać za pomocą integracji z platformą Redcart.pl do swojego sklepu internetowego i rozpocząć sprzedaż. W tym momencie mamy największą bazę dostawców w Polsce (ponad 600 firm), które oferują ponad 8 milionów gotowych produktów.

Rozmowa była transmitowana na naszym Facebooku, oglądniesz ją tutaj.

Początek tego roku zaczął się intensywnie. Zaostrza się konflikt między wielkimi korporacjami a państwami, mowa tutaj na przykład o działaniach Facebooka i Google’a w kontekście polityki australijskiej. Na rynku pojawił się również nowy start-up, który już teraz podbija świat social mediów. Właśnie o tym przeczytacie w naszym najnowszym tygodniku! A na deser dorzucamy kilka newsów z Instagrama i TikToka. To co? Gotowi? Zapraszamy do lektury.

Clubhouse wchodzi na salony

Jeśli interesujecie się branżą marketingową, z pewnością słyszeliście już najgorętsze słowo ostatnich tygodni: Clubhouse. Aplikacja wydaje się dość nietypowa w swojej prostocie – opiera się bowiem wyłącznie na czacie głosowym, co może zaskakiwać w dobie wszechobecnych treści audiowizualnych.

Okazało się jednak, że doskonale odpowiedziała na potrzeby wszystkich spragnionych kontaktu i spotkań w dobie lockdownu.

Clubhouse gwałtownie zyskał na popularności, gdy w pokojach konferencyjnych dyskusje zaczęły prowadzić osobistości takie, jak Elon Musk, Kanye West czy Oprah Winfrey.

Możliwość bezpośredniej rozmowy z gwiazdami czy biznesmenami przyciągnęła mnóstwo osób. W tym miesiącu liczba użytkowników aplikacji przekroczyła już 2 mln, a Clubhouse jest wyceniany na 1 mld dolarów.

Popularność podsyca również reguła niedostępności – na ten moment aplikacja jest dostępna wyłącznie dla systemu iOS, a samo założenie profilu to jeszcze nie wszystko. Aby otrzymać bezpośredni dostęp do aplikacji, należy otrzymać zaproszenie od innego użytkownika.

Jak to wygląda?

Gdy założysz konto na Clubhousie, otrzymujesz na start dwa zaproszenia do rozdysponowania. Możesz je przesłać SMS-em osobom, które znajdują się na liście kontaktów w twoim telefonie.

Przydział kolejnych zaproszeń do rozdania skorelowany jest z aktywnością w aplikacji: jeśli uczestniczysz w rozmowach, zakładasz pokoje, followujesz nowe osoby, z czasem dostaniesz nowe zaproszenia.

Jeśli nie wiesz, od kogo mógłbyś zdobyć zaproszenie, polecam facebookową grupę Clubhouse Polska 👉 www.facebook.com/groups/254658046022909.

Instagram „zablokuje” treści z TikToka

Rzadko się zdarza, by platformy social media oficjalnie informowały o zmianach w algorytmie. Tym razem jednak Instagram postanowił dać znać użytkownikom o zmianach w kwestii Instagram Reels.

Algorytm będzie weryfikował publikowane materiały – filmy pochodzące z TikToka nie będą premiowane i nie trafią jako proponowane treści do użytkowników.

Instagram zaleca także umieszczanie filmów w orientacji pionowej z muzyką z biblioteki IG lub ścieżką dźwiękową z Reels.

Więcej informacji: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/algorytm-instagram-nie-chce-u-siebie-tresci-z-tiktoka-blokada-dlaczego

Agresywny ruch Facebooka wobec działań australijskiego rządu

W czwartek, 18 lutego, Australijczycy, którzy przeglądali rano Facebooka, zorientowali się, że nie mają na tej platformie żadnego dostępu do informacji prasowych. Co więcej internauci z całego świata nie mogą już zamieszczać linków, które kierują do zewnętrznych australijskich serwisów. Facebook zablokował dostęp do informacji publikowanych przez wydawnictwa prasowe oraz instytucje rządowe. To forma protestu przeciwko zapowiadanej przez australijski rząd ustawie, która ma wprowadzić regulacje na rynku cyfrowym.

Regulacje miałyby zmusić największe platformy społecznościowe do zawarcia umów z wydawnictwami. W efekcie Facebook musiałby zapłacić –władze Australii chcą położyć kres darmowemu wykorzystywaniu treści np. dziennikarskich,

Nie jest to pierwsza taka sytuacja. Na przestrzeni ostatnich miesięcy koalicja dwóch gigantów technologicznych –  Facebooka i Google – aktywnie lobbowała za zablokowaniem tej ustawy. Gdy ich starania nie przyniosły zakładanych efektów, Google zagroził wycofaniem się z Australii. Mimo tego premier australijskiego rządu, Scott Morrison, nie ustąpił, co więcej zapowiedział współpracę z innymi państwami. Cel? Wprowadzenie podobnej legislacji również w UE. Google postanowił ustąpić i zaczął zawierać umowy z australijskimi wydawnictwami. Czy Facebook odpuści? Okaże się w najbliższym czasie…

YouTube Shorts vs TikTok

W kwietniu 2020 YouTube wprowadził format Shorts, jako odpowiedź na blokadę TikToka w Indiach. Również w tym roku serwis ewidentnie nie daje za wygraną i chce rozwijać ten segment, wprowadził bowiem specjalne raporty. Co 2 tygodnie będzie informował w nich o aktualizacjach, najświeższych trendach i wskazówkach dla twórców.

Źródło: https://socialpress.pl/2021/02/youtube-chce-zastapic-tiktoka-i-wprowadza-nowy-raport-dotyczacy-krotkich-wideo 

Czy Facebook ograniczy treści polityczne?

Facebook coraz częściej uznawany jest za medium, które przyczynia się do zwiększenia podziałów w społeczeństwie i stanowi doskonałą platformę do szerzenia fake newsów. Spotyka się to z coraz większym sprzeciwem (szczególnie w Stanach Zjednoczonych), dlatego Facebook postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom użytkowników.

Źródło: https://about.fb.com/news/2021/02/reducing-political-content-in-news-feed/ 

Serwis zapowiedział test polegający na ograniczeniu wyświetlania treści politycznych w aktualnościach – na początek w Stanach, Kanadzie, Brazylii i Indonezji. Ruch PR-owy Facebooka czy wstęp do realnych zmian? Na odpowiedź trzeba będzie jeszcze poczekać.

Jak założyć sklep internetowy? Od czego zacząć? Co to jest model dropshippingowy? Jak osiągnąć sukces i generować duże zyski? Poniżej znajdziecie naszą rozmowę z Tomaszem Niedźwieckim, twórcą platformy TakeDrop. 

Zaczęło się niewinnie. Na studiach Tomek importował rzeczy z Chin, a następnie sprzedawał je na polskim rynku. Z czasem założył swój własny sklep internetowy. Dziesięcioletnie doświadczenie w branży e-commerce pozwoliło mu zrobić krok dalej. Stworzył platformę do tworzenia sklepów w modelu dropshippingowym, TakeDrop. 8 milionów złotych – aż tyle nasz rozmówca wydał w ostatnich latach na reklamę na Facebooku. Jak do tego doszło?

Rozmowę przeprowadził Piotr Chmielewski, CEO Social Media Now.


Piotr Chmielewski: Od czego zaczęła się Twoja przygoda z e-commercem?

Tomasz  Niedźwiecki: Na studiach zajmowałem się importowaniem produktów z serwisu Aliexpress i ich sprzedażą. Czyli znajdowałem produkty w Internecie, które w Polsce można było sprzedawać drożej. Na początku zdecydowałem się te produkty importować, jednak szybko okazało się, że tworzenie własnego magazynu, zajmowanie się logistyką, jeżdżenie do urzędu celnego, same odprawy celne – jest bardzo kłopotliwe, szczególnie dla osoby na studiach.

Wyobrażam sobie. Czyli było to dobre rozwiązanie tylko na samym początku?

Tak, w naszym sklepie mieliśmy 140 tysięcy produktów… i de facto sami nie wiedzieliśmy, co sprzedajemy. Produkty były pobierane z serwisu Aliexpress automatycznie i przydzielane do odpowiednich kategorii. Następnie były umieszczane w naszym sklepie, a później w feedzie produktowym Facebooka. Im wyższa była kwota wydana na reklamę, tym lepiej Facebook wiedział, co i jak sprzedawać konkretnej osobie. Problematyczny był jedynie czas dostawy, na który nie mieliśmy wpływu. Jednak na dłuższą metę tworzenie stabilnego biznesu w ścisłym związku z Aliexpressem nie jest perspektywiczne. Właśnie dlatego skierowaliśmy uwagę na polskie hurtownie.

Powiedz, w takim razie, czym właściwie jest dropshipping?

(śmiech) Znajomym mówię, że zajmuję się sprzedażą rzeczy, których nie mam. Dropshipping to tak naprawdę tylko określenie, które mówi, co się wydarzy z logistyką konkretnej paczki.To sprzedawanie rzeczy, którymi dysponują inni, ze swoją marżą. Ta marża jest naszym wynagrodzeniem za dotarcie do klienta, przedstawienie produktu. To krótko mówiąc, pośrednictwo w sprzedaży. Nie musimy mieć produktów, które sprzedajemy –  to jest właśnie ten decydujący argument, który sprawia, że dużo osób się dropshippingiem interesuje. Możemy dysponować bardzo dużymi magazynami, samemu pracując jedynie sprzed komputera. 

W tym czasie zainwestowałeś również duże środki na kampanie na Facebooku, uwaga… aż 8 milionów złotych.

Tak. Bardzo dużo się nauczyłem w tamtym czasie.

A możesz powiedzieć, skąd taki odważny ruch z Twojej strony? Jakie było Twoje nastawienie? Większość osób zaczyna swoje kampanie jednak od dużo niższych kwot, rzędu kilkuset złotych miesięcznie, maksymalnie kilku tysięcy. Rzadko kto dochodzi do kwot tego rzędu… ile to mniej więcej wychodziło?

W rekordowym miesiącu wydaliśmy ponad 500 tysięcy złotych.

Pytam, bo przecież nie miałeś gwarancji, że to będzie opłacalne…

Powiem szczerze, że ja miałem taką pewność. Zaczynałem od niskich kwot. Testowałem kampanie, zaczynając od pięćdziesięciu, stu złotych i sprawdzałem wyniki. W pewnym momencie okazało się, że to tylko kwestia dokładania zer – stopniowego skalowania budżetów.  

U nas w agencji mamy z klientami (sklepami internetowymi) taką umowę, że jeśli zwrot z wydatków na reklamę (ROAS) przekroczy 8 w danym tygodniu, to w następnym tygodniu zwiększamy budżet na reklamę na przykład o 25%. Rozumiem, że u Was działało to podobnie?

Dokładnie. Jeśli widzisz, że kampania za sto złotych zaczyna generować przychody, to wydaj na przykład dwieście, jak dwieście złotych działa, to wydaj pięćset itd. W ten sposób możesz dojść do sytuacji, w której jednego dnia wydasz dwadzieścia tysięcy złotych i jest to opłacalne. Na przykład w niedzielę patrzyłem na licznik, a Facebook w tym czasie przeprowadzał tysiące zamówień. Moim zdaniem, dużo osób boi się wydawać pieniądze, ale trzeba pamiętać, że reklamy są dźwignią handlu.

Dużo się nauczyłeś. A od czego dzisiaj byś zaczął budowanie biznesu w modelu dropshippingowym?

Zacząłbym od polskich hurtowni. Ich produkty stają się bardziej konkurencyjne w stosunku do tych z Chin. Nie tylko chodzi jakość, ale też o końcową cenę. To widać. Te produkty się sprzedają. Zwrot w kierunku polskich hurtowni, moim zdaniem, jest rozsądniejszym kierunkiem, to stabilny partner. Zwłaszcza, że to szansa na stworzenie relacji i sieci kontaktów na miejscu. Nie oznacza to rezygnacji z możliwości sprowadzania towarów z zagranicy. Możemy się przecież umówić z konkretną hurtownią, aby dany produkt sprowadziła do swojego magazynu. Stabilnym fundamentem w biznesie w tym modelu jest stabilny partner.

A TakeDrop, twoja platforma – czym jest i w czym może nam pomóc?

TakeDrop to platforma do automatyzacji sklepu internetowego, którą budujemy od 4 lat. Najpierw korzystaliśmy z platformy Woocommerce, później przeszliśmy na PrestaShop, a w momencie, w którym zaczęliśmy generować bardzo duże zyski, mogliśmy sobie pozwolić na to, żeby zacząć budować swoją własną platformę. Chcieliśmy, żeby spełniała nasze wymagania technologiczne, rozwiązywała codzienne problemy oraz usprawniała naszą działalność. Kiedy TakeDrop zaczął działać, zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie warto podzielić się naszym doświadczeniem i czy nie udostępnić tej platformy innym osobom. To też nas dużo nauczyło, ponieważ w trakcie okazało się, że brakuje kilku ważnych funkcji. I teraz po około pół roku możemy powiedzieć, że nasza platforma jest kompletna i pozwala automatycznie w ciągu paru minut stworzyć sklep.

Utworzenie konta, integracja z hurtowniami, dodanie produktów – pierwsze kroki rzeczywiście są bardzo proste…

Tak, ale kolejne już takie nie są. A to od nich zależy, jak nasz sklep wypozycjonuje się na rynku. Bardzo ważna jest promocja, poinformowanie klientów, o naszym istnieniu i oczywiście sama sprzedaż. Ten model jest świetny do nauki przedsiębiorczości. Im lepszy jesteś w rozwiązywaniu problemów, tym lepiej działa twój biznes. Konkurencja jest ogromna i trzeba się w czymś specjalizować. 

A w jaki sposób ustala się ceny w tym modelu?

Hurtownia przekazuje nam w pliku integracyjnym ceny produktów. To są ceny, po których kupujemy je od hurtowni. Następnie możemy ustalić sobie narzuty. Nie powinny one być takie same dla każdej ceny, ponieważ najtańsze produkty możemy sprzedać z największą marżą, a te droższe z mniejszą. Warto też te ceny zaokrąglać, żeby klientowi nie pokazała się kwota 66,11 złotych, ale to już automatyka. Należy też pamiętać, że rozpoczynając współpracę z hurtownią, nie dostaniemy takich cen, jak ktoś, kto już pokazał, że generuje obroty. Mój plan na początek był taki, aby wygenerować duży obrót, a niekoniecznie zarobić – właśnie po to, aby pokazać się hurtowni jako stabilny i wiarygodny partner. Dzięki temu dostałem 25% rabat. To jest kluczowe, naszą siłą negocjacyjną jest dotychczasowy obrót.

Czyli ważne są relacje z hurtowniami? A czy można powiedzieć, że hurtownie coraz poważniej traktują sklepy działające w modelu dropshippingowym?

Tak. Można powiedzieć, że ostatnio tworzy się cała gałąź rynku e-commerce, nastawiona na sprzedaż w tym modelu. Widzą to też polskie hurtownie. Niektóre z nich już mają osobne działy do obsługi dropshipperów.

Dzięki dropshippingowi, wiele osób może współpracować z tą samą hurtownią i oferować te same produkty. Ceny w internecie można bardzo łatwo porównać. Czy nie uważasz, że będzie to prowadzić do dużej konkurencji i walki cenowej? Jeśli produkt jest taki sam, to czy tylko cena się liczy? 

Nie. Nasze, gdy sprowadzaliśmy produkty z Aliexpressu, wciąż były one “dwa kliknięcia dalej” – można je tam było kupić dużo taniej. Jednak, jeżeli my przygotujemy opis produktu, zachęcimy klienta poprzez inne motywatory takie, jak rozmowa na czacie, rozmowa telefoniczna, doradztwo, estetyka przekazu (zrobimy sesje, prezentacje produktu) – to wielu naszych klientów to doceni. Takie mamy doświadczenia. Naszym wynagrodzeniem będą zakupy, nawet gdy cena będzie u nas wyższa. Zakupy polegają na wywoływaniu emocji. Jeśli opis, grafika wzbudzi chęć posiadania u klienta, to często nie będzie on szukał w innym sklepie. 

Czy masz sposoby na to, jak ocenić dany sklep i jego potencjał? Od roku prowadzimy projekt GrowNow, w którym współpracujemy ze sklepami internetowymi na zasadzie success fee, czyli rozliczamy się w zależności od wyników kampanii reklamowych. Musimy w związku z tym umieć oceniać, które sklepy mają szansę generowania większej sprzedaż. Jednym z moich kryteriów jest estetyka materiałów wizualnych. Czy sklep korzysta tylko ze zdjęć dostarczonych przez hurtownie, czy idzie o krok dalej i przeprowadza specjalne sesje zdjęciowe. Czy wykorzystuje interesujące materiały wideo, które mogą być później użyte w reklamach? Czasem wystarczy zerknąć na Instagram i sprawdzić, czy dany sklep jest dobrze odbierany przez klientów. Czy też masz takie doświadczenia? Na jakiej podstawie oceniasz potencjał sklepu?

Najważniejsze jest pierwsze paręnaście sekund w sklepie. Estetyka, logo – te małe elementy składają się na jedną całość. Przyłożenie się do szczegółów, zadbanie o opis produktów, właśnie ta estetyka, przygotowanie karty informacyjnej, na temat tego, co to za sklep, na jakich zasadach działa. Oprócz tego oczywiście to, jak został przygotowany regulamin.

A produkty? Jak je wybrać? I co jest korzystniejsze: dropshipping jednoproduktowy czy wieloproduktowy?

Ja jestem przekonany, że klient kupuje produkt. Nie kupuje zestawień produktów, tylko konkretny produkt. Twórzmy sklepy, w których jest wiele produktów, ale budujmy dedykowane, dobrze skonstruowane opisy dla konkretnych produktów, dlatego, że ten opis pomoże nam w sprzedaży. Klient końcowy nie kupuje „całego naszego sklepu”, tylko produkt. 

Rzeczywiście u nas w agencji też tak jest – nie robimy kampanii promujących cały sklep, tylko wybieramy produkty lub kategorie produktów podobnych do siebie. 

Na podstawie doświadczenia jestem w stanie intuicyjnie wskazać, który produkt ma szansę wygenerować duży zysk. Czasem się mylę, ale jednak nadal częściej mam rację. Tworzymy też zestawienia wiedzy o danej hurtowni. Każda hurtownia wypełnia ankietę i w niej wskazuje, które produkty dobrze się sprzedają. Zamierzamy też  stworzyć bazę danych i statystyk dotyczących produktów, ale to dopiero przed nami.

Co w przypadku, gdy klient zamówi kilka produktów z różnych hurtowni, a wiadomo, że za wysyłkę płaci tylko raz?

Właśnie dlatego doradzamy naszym, aby jeden sklep działał w oparciu o jedną hurtownię. 

Jak wygląda oznaczenie wysyłki? Czy na przesyłce będą oznaczenia naszej firmy czy hurtowni?

To jest niedopuszczalne, żeby hurtownia, która działa w dropshippingu zamieszczała swoje materiały. Nie po to my, jako handlowcy, budujemy swoją markę, swój sklep pod swoją domeną, żeby zdobywać klientów dla hurtowni.

Model dropshippingowy ma na pewno dużo zalet, o których już opowiedziałeś. Na pewno też się spotykasz z różnego rodzaju obawami. Jakie słyszysz najczęściej?

„Czy ktoś w ogóle coś ode mnie kupi?” Słysząc coś takiego, zadaje sobie pytanie, jak ktoś może wątpić, że sprzedaż przez Internet działa. Widzimy co się dzieje, ile osób w Internecie dokonuje zakupów. I tak naprawdę każdy sklep może wejść na ten rynek i proponować innym sprzedaż. Są też obawy, które mają uzasadnienie. Na przykład sam proces wysyłki. Kiedy nie mamy nad wszystkim kontroli. Nie możemy być pewni, czy nie wydarzy się coś po stronie hurtowni. Na takie pytanie niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedyne, co mogę zasugerować to, żeby te hurtownie weryfikować i z nimi rozmawiać, zadawać pytania, być z nimi w stałym kontakcie. Więc można powiedzieć, że to jest główna, zasadnicza obawa. Jak „zostanie obsłużona” ta paczka, którą hurtownia wysyła, jak hurtownia poradzi sobie z realizacją zamówienia. Inną obawą może być też brak umiejętności, ale to jest już łatwiejsze do przeskoczenia.

Należy patrzeć na ten model realnie. Nie obiecuje on bajecznego przychodu i milionowych obrotów. To tak nie działa. Owszem, możemy w łatwy sposób rozpocząć taką działalność, ale jaki będzie efekt to już inna historia. Staramy się właśnie uwrażliwić wszystkich, że aby coś osiągnąć nie wystarczy po prostu założyć sklep i tylko czekać na zamówienia.

Cały zapis rozmowy znajdziecie poniżej: