AI przejęło zasięgi organiczne na Facebooku & Instagramie…i jak na tym skorzystać.

Według oficjalnych danych Mety, Obserwujący nie widzą już ŻADNYCH treści tylko dlatego że obserwują profile marek na Facebooku & Instagramie! (na razie w US, niedługo zapewne i u nas)

Jednocześnie to właśnie ten moment, w którym marki i Twórcy mogą docierać bezpłatnie do większej liczby osób niż kiedykolwiek.

Obejrzyjcie, żeby zrozumieć zasięgi organiczne i dowiedzieć się jak docierać do większej liczby osób za darmo.

…a potem napiszcie jak tam sytuacja u Was na ten moment: obserwujecie raczej wzrosty czy spadki zasięgów?

Czy jeśli zajmujecie się zawodowo social mediami to powinniście zdawać oficjalne egzaminy Mety i zdobyć ich Certyfikaty? Jak to właściwie działa i czy warto? Dziś trochę o tym.

Swój pierwszy egzamin zdawałem 8 lat temu (!), a teraz ponownie więc widzę trochę nowości. Podstawy jednak się nie zmieniły:

1. Można zdawać online.
2. Pytań jest 60.
3. Formuła to test jednokrotnego, czasem wielokrotnego wyboru.
4. Całość trwa 105 minut.
5. Koszt 75 USD (możliwe, że kiedyś było nieznacznie taniej).
6. Egzamin jest po angielsku i w kilku innych językach, ale polskiego brak.
7. Aby zdobyć Certyfikat trzeba uzyskać co najmniej 700 punktów na 1000.

Z biegiem lat Meta rozszerzyła listę egzaminów. Kiedyś było ich tylko 3, teraz jest 6:

Digital Marketing Associate
Media Buying Professional
Media Planning Professional
Marketing Science Professional
Creative Strategy Professional
Community Manager

Sam proces zdawania był i nadal jest…dość specyficzny. Egzamin prowadzi zewnętrzna firma (PearsonVue), więc odbywa się on na ich platformie.

Przed rozpoczęciem trzeba zrobić zdjęcia (sobie i dokumentowi tożsamości), odłożyć telefon oraz zdjąć zegarek. Wymagane jest też wyłączenie wszystkich innych aplikacji na laptopie. W pomieszczeniu trzeba przebywać samodzielnie, w innym przypadku egzamin zostanie przerwany. Całość jest nagrywana, a przebieg egzaminu obserwuje „proktor”.

Wymogi zostały odrobinę zliberalizowane. Kiedyś przed rozpoczęciem trzeba było też porozmawiać z osobą nadzorującą i pokazywać na kamerze wszystkie zakamarki pomieszczenia, w którym się zdajemy. Z tego na szczęście zrezygnowano.

Nadal jednak kwestie techniczne mogą być dość frustrujące. Na przykład, gdy w kolejce do zdawania jest kilkadziesiąt osób (trzeba czekać) albo gdy platforma egzaminacyjna twierdzi, że wciąż mamy włączony jakiś program i nie pozwala rozpocząć egzaminu (w moim przypadku był to program „dbxv” i chwilę zajęło mi skojarzenie go z Dropboxem).

Tak czy inaczej to tylko szczegóły. Generalnie uważam, że zdawać zdecydowanie warto. Na rynku cały czas przebywa osób i firm, które zajmują się prowadzeniem działań w social mediach, więc tego typu oficjalne wyróżnienie i certyfikacja mogą okazać się bezcenne. Opłaca się przesiedzieć 105 minut w samotności.

No dobrze, a jaki jest poziom trudności? Tym razem zdawałem „Creative Strategy Professional” oraz „Media Planning Professional”. I… powinniście sobie poradzić:

1. Sporo jest case’ów, pytań typu „firma XYZ osiąga takie i takie wyniki przy takich i takich dotychczasowych założeniach. Wybierz najlepszą rekomendację na przyszłość.”

2. Jest trochę pytań trudniejszych, ale i trochę prostych. Np. „Sklep internetowy chce zwiększyć sprzedaż. Który Cel powinien wybrać: Aktywność, Rozpoznawalność, Kontakty, czy może Sprzedaż?” Hmm…

3. Widać wpływ ostatnich rekomendacji Mety na pytania. Jeśli jedną z opcji odpowiedzi jest zastosowanie Advantage+, prawie na pewno będzie to prawidłowa odpowiedź (aż by się chciało popolemizować z układającym pytania https://bit.ly/aiwkampaniach).

4. Sporo pytań o model zakupu dawniej zwany „Zasięg i częstotliwość”, obecnie „Rezerwacja”.

5. Dużo o Audience network i o to jak pogodzić wyświetlanie tam reklam z dbaniem o to, by pojawiały się w odpowiednim dla marki kontekście.

6. Sporo o dostosowaniu reklam telewizyjnych do realiów mediów społecznościowych.

7. Dużo o mierzeniu efektów, szczególnie poprzez opcje Brand / Conversion lift.

Jak mi poszło? Ano zdałem. Pierwszy test 777 / 1000 pkt., a drugi nawet 964 / 1000. Czego i Wam życzę!

#GENAI, czyli tworzenie i edytowanie contentu

to obszar, który najbardziej się teraz ze sztuczną inteligencją kojarzy. Nic w tym dziwnego, bo nowe narzędzia powodują, że niemożliwe staje się możliwe, a tworzenie treści jest prostsze niż kiedykolwiek.
Meta również włącza się w ten obszar, poprzez swoje modele „Lama” (do generowania tekstów) oraz „Emu” (do generowania, edytowania grafik i filmów – przykład w komentarzu). Warto pamiętać, że to ważny temat, ale nie jest jedynym w którym AI przejęła lub za chwilę przejmie stery.

ZASIĘGI ORGANICZNE Tutaj również to sztuczna inteligencja już dziś decyduje o tym co widzą użytkownicy social mediów

Coraz mniejsze znaczenie ma to kto śledzi profil firmy, czy organizacji. Coraz mniejsza część Obserwujących widzi treści tylko dlatego, że polubiła profil. W Stanach to już ZERO procent treści, które ludzie widzą na FB (tak! zobaczcie źródło – oficjalne dane Mety, w komentarzu). Jednocześnie coraz więcej treści jest wyświetlanych bezpłatnie, przez AI.
W praktyce chodzi m.in. o Rolki i posty „Proponowane dla Ciebie”, które w tej chwili stanowią już ponad 20 procent contentu na FB i ponad 40 proc. na IG (źródło: Zuckerberg podczas Earnings Call) i to na pewno nie koniec.

KAMPANIE REKLAMOWE Sztuczna inteligencja jest gotowa przejąć także prowadzenie płatnych działań.

Już niedługo realny będzie model, w którym system automatycznie wybierze cel reklamowy, grupy docelowe, umiejscowienia, a potem stworzy i przetestuje setki reklam oraz przypisze budżet tam gdzie należy. Po stronie reklamodawcy pozostanie tylko podanie podstawowych danych dotyczących promowanej działalności.
Duża część z tych rozwiązań działa już dziś pod nazwą Advantage+, a na rynku dominują dwa skraje podejścia do automatyzowania. I jak to ze skrajnymi podejściami, żadne nie jest optymalne. Pisaliśmy o tym niedawno: https://bit.ly/aiwkampaniach

OBSŁUGA KLIENTA: będzie łatwiej i wygodniej

Już dziś da się zrobić dużo (np. „mailingi” wysyłane przez Messengera, chatboty), a będzie jeszcze ciekawiej: Meta udostępni „AI Studio” – umożliwi markom tworzenie reprezentujących ich agentów / asystentów AI.
Dzięki temu nawet firmy, którym do tej pory nie opłacało się prowadzić działań sprzedażowych w wiadomościach, przychylniej spojrzą na tę możliwość. Pomyślcie o własnym Chacie GPT, ale dostępnym dla odbiorców 24/7, w Messengerze oraz Instagram Direct.

Główne zadanie dla social media marketerów na ten rok? Zrozumieć i zacząć wykorzystywać zmiany w social mediach wywołane przez AI. We wszystkich 4 obszarach.

Jeśli chodzi o decyzję czy automatyzować kampanie na Facebooku i Instagramie czy nie, dominują dwa podejścia. Oba mają bardzo poważne wady:

1. Podejście pierwsze opiera się na totalnej krytyce tego typu rozwiązań:
„wyłącz, wyrzuć, wystrzegaj się”, mówią jego przedstawiciele. Zazwyczaj argumentują to gorszymi ponoć wynikami kampanii tego typu. Dużo w tej grupie osób, które boją się utraty pracy: „jeśli klient wszystko zautomatyzuje to co z naszym zawodem?”.

Problem polega na tym, że takie podejście jest absolutnie nie do utrzymania. Jeszcze dziś być może uda się komuś pokazać case’a dowodzącego, że kampania ustawiona w całości „ręcznie” osiągnęła lepsze wyniki niż ta w 100 proc. „automatyczna”. Technologia idzie jednak naprzód. Walka ze sztuczną inteligencją i automatyzacją jest skazana na porażkę. Algorytmy są i będą coraz skuteczniejsze. Poza tym to przecież rozwiązania, które mają nam ułatwiać życie i przyspieszać pracę. Są po to, żeby z nich korzystać.


2. Podejście drugie to z kolei totalna automatyzacja.
„Niech reklamy robią się same”, „zaufaj w pełni sztucznej inteligencji”, „pozbądź się jakiejkolwiek kontroli nad kampaniami, bo AI zawsze będzie dowozić lepsze wyniki”. W tej grupie są (od niedawna) konsultanci Mety i (od dawna) osoby sprzedające narzędzia do automatyzacji kampanii. Konsultanci twierdzą na przykład, że nowy algorytm („Meta Lattice”) skutecznie automatyzuje wszystkie kampanie, niezależnie od typu działalności (B2B/B2C) i tego czy jest to nowe konto reklamowe, czy takie na którym były już prowadzone działania.

Problemem w tym przypadku n i e j e s t to, że kampanie w pełni automatyczne będą zawsze lepsze/gorsze. Jest nim bardzo ograniczona możliwość zweryfikowania d l a c z e g o wyniki były takie a nie inne. Jeśli system automatycznie wybierze cel reklamowy, grupy docelowe, a potem stworzy i przetestuje setki reklam, na nie wiadomo jakich odbiorcach, to reklamodawca nigdy nie dowie się co działało, a co nie. To, że efekt był dobry nie zamyka tematu! Reklamodawca, który mówi „efekt był dobry, więc nic więcej mnie nie interesuje”, jest jak przedsiębiorca sprzed 100 lat, który na pytanie: „Czemu u Pani / Pana taka kolejka przed sklepem? Skąd tu tyle ludzi?”, odpowiadał: „Nie wiem, ale cieszę się że przyszli…”. Zrozumienie odbiorców zawsze było ważne, a w erze AI będzie jeszcze ważniejsze.

Na szczęście jest trzecia droga, która pozwala korzystać z automatyzacji „z głową” i jak się domyślacie, właśnie to podejście rekomenduję. Chodzi o:

1. Uświadomienie sobie, że podział na kampanie „ręczne” i „automatyczne” jest tak naprawdę sztuczny. Wszystkie kampanie od momentu opublikowania są automatyczne i zarządzane przez algorytmy. Nie da się w systemie Mety (Google’a, TikToka) stworzyć kampanii, która nie będzie optymalizowana przez sztuczną inteligencję.

2. Korzystanie ze wszystkich opcji Advantage+ ułatwiających życie reklamodawcy, z wyjątkiem tych które nie pozwalają zweryfikować i zrozumieć rezultatów w kampanii. W praktyce – na dziś – oznacza to włączanie Advantage+ w przypadku budżetu, czasem też umiejscowień (system podejmuje decyzje samodzielnie, ale pozwala zweryfikować jakie podjął i ocenić ich efekty) oraz unikanie automatyzowania wyboru grupy docelowej (bo tam możliwość weryfikacji w trakcie i po kampanii jest mocno ograniczona). Podejmowanie na podobnej zasadzie decyzji dotyczących optymalizowania treści i kreacji reklamowych.

3. Zauważenie, że możliwość wyciągania wniosków, pójścia „za ciosem”, robienia więcej tego co działa i mniej tego co nie działa, będzie kluczową przewagą w czasach, gdy większość reklamodawców zacznie automatyzować cały proces.
Sam Altman powiedział niedawno, że AI przejmie „95 proc. obecnych zadań agencji, strategów i pracowników kreatywnych”.

W rzeczywistości może przejąć nawet 100 procent. Ale tylko od osób, które całą decyzyjność przekażą AI, a siebie postawią wyłącznie w roli biernego obserwatora.